RomekS Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> ...
> Jeżeli ktoś zostaje z partnerem z powodu "obawy
> przed społecznym potępieniem" to może
> pomyśleć o zmianie dyscypliny sportu.
> ...
>
> Pozdrawiam Romuald Stępniewski
W żadnej dyscyplinie sportu nie pozostawia się partnera bez pomocy.
Nie ma co szukać usprawiedliwień dla własnych słabości. Szczęście z uratowania kolegi może być większa niż pokonanie najtrudniejszej drogi/szczytu.
Ekstremalnych przykładów w których towarzysz pozostaje z partnerem do śmierci jest niewiele, ale są one bardzo nagłośnione. Nikt nie twierdzi że są wzorem do naśladowania.
Wiele więcej jest przypadków kiedy drobna pomoc była w stanie wyciągnąć z najgorszych opresji. Liczy się działanie i wola niesienia pomocy. A na BP tego zabrakło.
Nikt nie musiał nieść Tomka na plecach. Schodził sam do końca aż nad ranem zasnął pionowo z ręką na poręczówce. Przed północą mówił że nie ma siły aby zrobić jeden krok, ale nie poddał sie i schodził do rana. Po drodze miał kilka wymagających fragmentów na których stracił przerażająco dużo czasu bo nie miał właściwego wsparcia. Maciek przeczuwał zagrożenie dlatego przed szczytem proponował związanie się liną. Nie mam wątpliwości, że asekurując się nawzajem mogli szybciej i sprawniej pokonać odcinek na Rocky Summit a dopiero potem urządzić wyścig "kto pierwszy w namiocie".
Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2013-07-17 13:02 przez aqwertz.