> Ale sądzę, że Związek powinien mimo wszystko w
> miarę możliwości wspierać najambitniejsze
> krajowe projekty tej dziedziny
O nic innego nie chodzi i na tym można zakończyć ten wątek.
>(takie jak choćby
> działalność Twoja,
Co jak co ale moją działalność PZA może sobie odpuścić -
- nigdy nie będę aplikował - za stary jestem i stać mnie.
Więcej: młodym też pomogę ale nie w 100%. Młodzi sami
muszą coś wnieść, znaleźć przynajmniejna część ponsorów
a jak PZA pomoże im na poziomie 10% kosztów to będzie super
(ewent. program junior).
Może np.
> tak jak pisał Andrzej założyć wspieranie 1-2
> (lub więcej jeśli kasa wydoli) najciekawszych
> wypraw w danym sezonie (jeśli się takowe
> pojawią), nawet jeśli nie będą to nowe drogi,
> ale tak jak piszesz np. powtórzenia rzadko
> robionych dróg , najlepiej w stylu alpejskim,
> trudne trawersy itp. w każdym razie coś godnego
> uwagi i wyraźnie wyróżniającego się na tle
> działalności komercyjnej (najprostsze drogi z
> tlenem itp.).
O to chodzi.. Nic ponad to o czym piszesz.
1-2 projekty i będzie ok. Na tym można zakończyć wątek.
W ostatnich latach
> tłoku specjalnego raczej nie było, ale np. w
> przypadku kilku projektów warto wybrać
> najambitniejsze i te wspierać, bo na wszystko z
> reguły nie starcza.
Dokładnie tak.
> Jasne, ale tak naprawdę to chyba problem nie
> leży w sformułowaniu dokumentów, tylko w
> podejściu do Himalaizmu tych co przyznają kasę,
> ale i też całego środowiska.
Jasne. Bałem się tylko, że podejście odzwierciedlone jest w dokumencie.
Mamy to
> szczęście być Polakami i jesteśmy trochę
> "rozpieszczeni" przez himalajskie dokonania
> poprzednich pokoleń, stąd naturalny tok
> myślenia, że skoro nasi wielcy poprzednicy
> robili 20-30 lat temu takie rzeczy, to obecnie
> warto zwracać uwagę i wspomagać coś jeszcze
> poważniejszego lub przynajmniej równie
> ambitnego.
Tak. Mniej więcej w tym duchu pisałem też wcześniej, [jeżeli
na dodatek się zważy, że od czasu Wielickiego/Kopysia nie było Polaka
na Makalu (i nie tylko) normalną drogą bez tlenu i taki cel prawie podpada pod
"ambitny" dla młodego himalaisty na dzisiaj. (Pewnie Kinga wejdzie].
Niestety obecnie panuje raczej regres
> (nie tylko u nas chyba), w porównaniu z tym co
> działo się wtedy. I dlatego tym bardziej powinno
> się zwracać uwagę na tą nieliczną
> działalność, nawet jeśli nie jest to nowa
> droga na K2.
Właśnie.
> Pytanie tylko jak to zrobić... Wszystko tak
> naprawdę rozwija się o kasę i tu zgadzam się z
> Marcinem, który pisał, że zamiast tworzyć nowe
> komisje powinniśmy skupić się na pozyskiwaniu
> funduszy. Nie ma co tworzyć bytów ponad
> potrzebę, bo nie brakuje ludzi do rozdzielania
> kasy, tylko jej samej.
Jak KWW weźmie małą popraweczkę na to co napisaeś powyżej to zgoda.
> więc znowu brzytwa Ockhama - nie ma chyba co
> tworzyć kolejnych komisji, bo akurat w takich
> przypadkach najlepiej sprawdza się oddolna
> inicjatywa.
Upierać się nie będę. Nie o to "walka" tu idzie. Chciałem pomóc z pomysłami
typu turytyka wysokogórska ale drzeć szat za tą ideę nie zamierzam.
Nie ja jestem kierowcą tego autobusu ;-) i być może byłoby to zbytnie
"umasowienie".
> PZA czyli kluby powinny zrzeszać wspinaczy, ale
> chyba też przyjmować ludzi, którzy dopiero
> chcą nimi zostać i pomagać im w tym, choćby
> poprzez ofertę kursów i szkoleń.
Tak.
Po jakimś
> czasie takie osoby stają się normalnymi
> wspinaczami, albo nudzi im się ta zabawa i
> odchodzą z klubu. Więc owa "elitarność"
> wspinania raczej sama się reguluje, i nie ma co
> jej mylić z tłokiem na ściankach czy w
> skałach.
Jesteś akurat z KW Warszawa gdzie jest wyjątkowo. Kluby się różnią.
>zdrawiam
>arek Grądzki
pozdrawiam
Artur
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2009-06-01 21:12 przez artur hajzer.