"Piotrze. Tkwi w Tobie jakaś zadra, która nie przystoi osobie, która
jest praktycznie Prezesem PZA i powinna być bardziej przyjazna i otwarta
na zróżnicowane opinie i postawy. Mam nadzieję, że polityka PZA czy Twoje działania
nie są podszyte tą zadrą.
Nie licytujmy się proszę na koszty społecznej pracy, której też się poświęcam na ile mogę (np.TPN
i nie tylko) - więc trochę mnie obrażasz. Wskaźnik arogancji ciągle wysoki.
Jak zaprzestanę wypraw na dobre - dam się wybrać. Na dziś działając w zarządzie byłbym
"w konflikcie inetersów" ale zastanawiam się.
Poza tym, żeby "mieć wpływ", wyrażać opinie, dyskutować - nie trzeba być w zarządzie."
Arturze,
Zapewne jest jakiejś przewrażliwienie, że czasami odbieramy siebie zbyt emocjonalnie.
Myślę jednak, że warto tu napisać, że Piotr bardzo dużo czasu poświęca pracy społecznej (skutecznie), i takich osób jest naprawdę niewiele. Angażuje się nie tylko w prace KWW, ale również innych komisji, których nawet nie jest członkiem, a o sprawach dotyczących całego związku nie wspominam.
To jest codziennie parę godzin!
Owszem Piotr sam wziął to na siebie, ale nie każdy kto rzuca się na funkcje społeczne aż tak się angażuje, a bywa że w ogóle się nie angażuje...
Sama po swoim klubie wiem, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat ilość spraw formalnych, związanych z biurokracją i in. wzrosła, a to inna skala. W PZA mamy sprawy tatrzańskie, Nasze Skały, zmieniające się ustawy i można by jeszcze wymieniać (chcę podkreślić, że to nie jest żadne narzekanie; i nie ma to zmierzać w kierunku tematu związanego z pieniędzmi).
Ale niestety- z tych paru godzin dziennie - bardzo dużo schodzi na odkręcanie spraw z przeszłości, naprawianie ich itd., mało tego dość często obecny zarząd obarcza się za nie odpowiedzialnością. Wszyscy członkowie zarządu wzięli na siebie całą PZA, z jej wszystkimi wadami i zaletami, bogatą historią, ale też tymi mniej przyjemnymi sprawami, ciągnącymi się od lat (jest tego dużo i trudno ten fakt pominąć).
Będziemy rozliczani z tego co robimy i zrobimy (lub nie zrobimy). Wiadomo, że część rzeczy nam się uda, a część nie.
Niemniej jednak odpowiedzialność za wieloletnią politykę, wizję przyszłości, bądź jej brak - ponosi całe środowisko. Najbardziej szkoda, że jest dużo wartościowych osób, które mogłyby coś wnieść do dyskusji, ale albo im się nie chce, albo myślą, że nie warto, albo milczą z innych powodów.
Tych problemów z przeszłości może by nie było, gdyby środowisko było bardziej skłonne działać razem niż toczyć spory która dyscyplina jest w PZA ważniejsza lub czy nie należałoby się rozdzielić. To z kolei ludzi zniechęca, i część w ogóle nie chce być w jakimkolwiek klubie w PZA.
Następnie przychodzi WZD i zbyt wielu chętnych do pracy w zarządzie nie ma. Nie jest też tak, że jak już ktoś chce pracować społecznie, to go to zwalnia od krytyki; jest wręcz przeciwnie.
Ale często w tych dyskusjach nie chodzi o to, żeby było lepiej, żeby razem rozwiazać jakiś problem, ale o politykę na której tracą wszyscy.
Co do Piotra: mam wrażenie - mam nadzieję, że mylne - że przypisałeś mu złe intencje, na co na pewno nie zasłużył. Właściwie to pytasz, czy przypadkiem złe nie są - z nadzieją, że nie...
Dla mnie to nie zadra, ale żal, że mogło być inaczej - lepiej.
pozdrawiam serdecznie
Ditta
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2009-05-29 02:45 przez Ditta Kicińska.