ale widzę, że ten
> nieprzytomny zaczyna się coś ruszać...no to
> zastosowałem pewien sprytny manewr, który jest
> bardzo bolesny i dlatego stanowi zgrubną ocenę
> stanu przytomności u pijaków. No i ten chory "w
> poważnym stanie" zaczął trochę bełkotliwie nadawać
> "gdzie ja kurwa, jestem?" machając rekami i
> nogami, no i się okazało, że pan Janek (ten
> chory) wracał z libacji i zasnął w rowie przy
> drodze. No i ktoś go wziął za potrącanego, wezwane
> Pogotowie zjechało, pacjent się rzucał
> "nieprzytomnie" co wzięto mylnie za objawy
> odmóżdżenia, dostał leki na "spanie i
> zwiotczenie", no i zamówili śmigło.
> Po paru godzinach pan Janek się oddalił
> samodzielnie z IP....Lepiej tak, niż odwrotnie.
Z tego samego gatunku.
Wracaliśmy z warsztatów kardiologicznych w Krasiczynie, trasa w stronę Lublina, noc, lekko mży. Stoją dwa auta na awaryjnych, leży gość przed zderzakiem. Odziany w oczojebny pomarańczowy kombizezon. No to odwalamy z doktorem pełen BTLS właśnie, rękawiczki, zamawiamy karetę, udrożnienie dróg, stabilizacja kręgosłupa itd.. wg protokołu. Gość nieprzytomny, oddycha, musi co przejechany. Reakcja na ból - żadna. Ale za czysty jak na sponiewieranie przez auto. Ktoś coś widział? Pojawia się niewiasta, chwyta gościa "za wszarz" i przeprasza: panowie, on zawsze jak się upije i przewróci, to natychmiast zasypia". A delikwent doprowadzony do pionu "łapie żyroskop" i wali do domu. Swoją drogą to służbowe ubranie BHP chyba mu życie uratowało, bo jakby był w ciemnych ciuchach, to ktoś byt go w tych warunkach przejechał.
K.
PS. A praską skalę bólu znasz?:)))))