Parę lat temu widziałem tyrolkę z Sokolicy, zmontowaną przez harcerzy, skądś tam, i zjechał z niej typu z... zapasem do glajta i tym wyhamował! Włos mi się na karku zjerzył jak sobie wyobraziłem że się ta szmata w systemy mogła wplątać.
Potem za naszą radą panowie zrobili taki system: zapięto karabol z liną dynamiczną na linie zjazdowej i w kierunku przeciwległym do zjazdu omotano jeden raz za pień drzewa a dalej stał harcerz i kontrolował resztę liny hamującej, mając ją wpietą do siebie. Działało choć trza było zrobić parę dramatycznych prób z "workowym fantomem".