Starosta Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Zarzut przeciwko takiemu systemowi są oczywiste.
> Przede wszystkim zjeżdżający jest hamowany na dole
> i asekurant na dole ma lepsze rozeznanie sytuacji.
> Asekurantowi na górze znacznie trudniej uchwycić,
> kiedy najlepiej hamować.
To widzę iz nie znasz tego systemu.
Lina podwieszona jest co kilka metrów za bloczkiem głównym a długość zjadu jest z góry ustalona. Podczas skoku lina podwieszona za tobą przesuwa się po linie i dopiero pod koniec (ustalona długość zjadu) zaczynasz hamować. Ostatecznie zostajesz opuszczony na dół po zwolnieniu przyrządu.
Kolejka jest szybka i ma oczywiste plusy -
Możesz ściągnąć bloczek na górę i szybko puścić następnego.
Hamulec zawsze jest przypiety do rolki (brak przenoszenia zestawu) (system w Kazimierzu był na tyle debilny iż hamulec był przypinany do uprzęży za pomocą pętli - trzeba było wpiąć dwa końce)
Do obsługi wystarczy jeden człowiek.
Sprzęt się wolniej zużywa itp.
Minusy - możesz nie wybrać tyle liny co potrzeba aby wpiąć hamulec (łatwo temu zapobiec).
Oczywiście musisz oprócz wpięcia kursanta pamiętać na górze o przeciagnięciu hamulca hdo właściwej pozycji (jak nie zaznaczysz pozycji to kiszka) .
Robi to przeważnie tylko 1 osoba na górze i jest odpowiedzialna za wszystko.
Nikt nie instaluje dodatkowego zabezpieczenia.
Oprócz braku kompetencji głównym czynnikiem wypadkowym jest pośpiech i znużenie.
Mój wypadek był szczególny - Anglik po prostu zdurniał jak zobaczył jak szybko można przygotować systemy lecz wstępnie nie sprawdził długości hamulca (dostał linę dłuższą niż dnia poprzedniego kiedy to wstępnie sprawdzaliśmy systemy). Przybiegłem, skoczyłem i... sprawdziłem iż lina była dłuższa o 10m.
Sprawdzać po trzykroć - chyba główna zasada