byłem we Wrocławiu podczas zawodów bulderowych delegatem PZA - czyli w skrócie mówiąc osobą, która powinna dbać o prawidłowy przebieg zawodów, dlatego widząc powyższą dyskusję pozwolę sobie na kilka słów komentarza.
1.Cała sytuacja z kontuzjami dziewczyn i opóźnienia startów są moim zdaniem winą bezpośrednio osoby, która wydzierżawiła kamienie bulderowe na zawody. Kamienie były delikatnie mówiąc zbudowane za późno, niezgodnie z zasadami sztuki budowlanej i ze słabymi materacami. Ponadto nie posiadały zadaszenia, co spowodowało start zawodników o 24.00. Moim zdaniem w wyniku tych zaniedbań Tomka Oleksego (który dzierżawił dla PZA ściany do bulderów), doszło do w/w wypadków i opóźnień. W tej sytuacji mogliśmy albo odwołać zawody (buldery) i zamknąć sobie drogę na długie lata do sponsorów, fajnych miejsc (rynek), albo próbować przeprowadzić te zawody...
2.Co do opłat za spóźnioną rejestracje (200 zł w Polsce), to wystarczy Kuba wejść sobie na stronę IFSC i zobaczyć, że tam (w zawodach międzynarodowych) opłata wynosi 342 EURO! Ten przepis ułatwia w znacznej mierze życie organizatorów i wprowadzono go z premedytacją (chodzi w skrócie o telewizję, osobistości które muszą mieć tydzień wcześniej podaną godzinę, kiedy mają się pojawić na zawodach, itd)
3.Padły argumenty, że zła organizacja to nasza specjalność... NIE PRAWDA. Przy tego typu imprezach nawet najlepszym zdarzają się mega wpadki, czego przykładem może być "odfrunięcie" namiotu ze strefą dla zawodników na zawodach Pucharu Świata w Dreźnie, brak prowiantu w strefie. Przykład opieki medycznej? proszę bardzo:
w tym roku w Sofii na Pucharze Świata bulderowym dziewczyna z Austrii spadając wybiła sobie bark ze stawu (baaaardzo bolesne) i okazał się, że nie ma karetki, lekarza itd.
3.Co do punktualności zamknięcia strefy, to oprócz oczywistych argumentów (jak Kuba możesz mówić o braku szacunku sędziów do zawodnika w tym przypadku!? Przecież TYLKO Marcin się spóźnił i moim zdaniem to ON nie okazał - po raz nie wiem który - spóźniając się do strefy szacunku innym zawodnikom, o czym kilku z nich otwarcie mówi) Kuba, zawody polegają na tym, że zawodnicy mają równe szanse, czyli NIKT nie spóźnia się do strefy...To jest część gry... Podam następny przykład: dwa lata temu Ramonet spóźnił się do strefy (której godzina otwarcia była zmieniona!) na finały MS w Monachium, nie został wpuszczony co kosztowało go prawdopodobnie mistrzostwo, gdy okazało się że doszedł najdalej w półfinale a finał skończyło 6 facetów. Poza tym Marcin pojawił się w strefie 20 min. przed jej zamknięciem, ale stwierdził, że jeszcze "skoczy" umyć się do hotelu... no i umył się...
Mówisz, że brak Marcina w finale to strata dla widowiska...Pomijam już fakt, że wspinanie to nie tenis, gdzie brak siostry Williams powoduje, że widowisko traci. PANOWIE! publiczność bawiła się najlepiej na półfinale, bo był o dogodnej godzinie i pogoda była ładna, więc i spacerowicze na rynku chętnie się przyglądali wspinającym, nie mając pojęcia o tym kim jest Wszołek, Oleksy, czy inny zawodnik. Nasz sport jest na zupełnie innym pułapie rozpoznawalności niż np. tenis, czy piłka (nawet siatka). Także argument, że widowisko straciło bo Marcin nie startował (na własne życzenie) w finale jest chyba nie trafiony... ok widowisko straciło dla przyjaciół Marcina :-) i może dla niektórych zawodników.
Podsumowując:
Nie licząc wypadków dziewczyn, zawody należy uznać za naprawdę udane (widziałem kilka podobnych imprez rangi międzynarodowej) i zostały świetnie odebrane przez publiczność i mam nadzieję sponsorów. Kuba ty jako zawodnik powinieneś chyba pochwalić kompozytorów dróg i sędziów, bo to było bardzo ok. Postaraj się też czasem szerzej spojrzeć na sprawę, nie tylko z punktu widzenia zawodnika ;-) Najlepiej po prostu weź udział kiedyś sam w organizacji, to wiele spraw nabierze innego wymiaru... No i jeszcze jedno... to że coś nie wyszło np. organizatorom nie znaczy, że zawodnicy też mogą sobie odpuścić... i nie przestrzegać podstawowych zasad. Z moich obserwacji wynika, że niestety mimo wszystko i tak organizatorzy są znacznie bliżej poziomu światowego niż zawodnicy... (poza oczywistymi wyjątkami).
Ja osobiście dziękuję Wam za zawody i do zobaczenia w Wawie.
pozdrawiam
czarek modrzejewski