Piotr Xięski Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Rozpoczynając 6 lat temu swoją pracę w zarządzie
> PZA sytuacja była naprawdę niełatwa.
Piotr napisał jeden z nielicznych postów, które faktycznie wnoszą coś do dyskusji. Jest jedną z niewielu osób w środowisku, które nie wstydzą się swej działalności i której to osobie chce się działać.
Tak jak pisze Piotr; PZA przespał czas koniecznych zmian. Powodów jest kilka a oprócz personalnych jest jeden główny: w tej dziedzinie nie ma szmalu...
Kiedyś wydawało się, że wspinanie jest niesamowicie atrakcyjnym sportem, kibice z rodzinami będą biec oglądać zawody, sponorzy w kolejce ustawiać się będą do promocji poprzez wspinanie. Okazało się jednak, że spadliśmy twardo na dupę i jeszcze na niej siedzimy. Rozglądamy się i nie wiemy dotąd co sie stało :-) Media wolą podawać niusy z zawodów w grillowaniu czy rzutu beretem w Suchodółku niż z zawodów wspinaczkowych - odbiorca niusa wie jak wygląda grill czy beret a to całe wspinanie to mu się kojarzy co najwyżej z Kukuczką.
Dlaczego np "snoowboardy" czy "rowery górskie" potrafią przyciągnąć poważnego sponsora? Bo tam jest x razy więcej osób identyfikujących sie z tą dziedziną niż wspinaczy a przez to tam są pieniądze! Nie oszukujmy się, wspinanie na dzień dzisiejszy jest kompletnie nieatrakcyje dla firm spoza branży. A firmy z branży są biedne... Nawet jak któraś z nich ma trochę więcej pieniędzy to nie wydaje ich na promocję poprzez wspinanie... bo potencjał dla nich tkwi w innym targecie. Z tego powodu nie ma chyba szans na powierzenie firmie zewnętrzej pozyskiwania sponsorów dla działań PZA. Taka firma czy menager mógłby prać nawet 90% prowizji jeżeli pozostałe 10% wystarczyłoby na realizację celu. Ale wyobrażacie sobie gromy na PZA gdyby Pan Kowalski załatwił 2 mln na ringi od prywatnego sponsora i wziął sobie 1,8 mln prowizji za tą usługę? :-)
Właśnie brak tych pieniędzy nie wymusił 10 lat temu koniecznych zmian. Gdyby w Związku pojawiły się prawdziwie duże pieniądze to sponsorzy czy Ministerstwo wymusiłoby inną organiazację czy pełną jawność. A tak stał sobie taki skansen. Dopiero pojawienie się kilku młodszych osób rozpoczeło powolne zmiany. Czasem wymuszone poprzez dostosowanie się do międzynarodowych standardów.
Wśród tych tysięcy wspinających się osób tylko promil próbuje coś robić dla wspinania czy środowiska. Często są to osoby, które doskonale radzą sobie w życiu prywatnym i nie potrzebują zajęć w PZA aby mieć na chleb. Szczególnie, że kasa którą obraca PZA jest może duża dla studenta ale z pewnością nie wywołuje dreszczyka emocji u człowieka, który w życiu zawodowym coś osiągnął. Dlatego niesprawiedliwym jest generalizowanie, że wszyscy w PZA są źli, oszukują i knują. Niestety, sprawa pieniędzy zawsze jest dla większości osób nerwowa.
Piotr X. ma słuszną radę dla narzekających- niech zaczną aktywnie uczestniczyć w działalności PZA. Pracy jest dużo i każde ręce się przydadzą. Szczególnie, jeżeli w wyniku ataków kilka osób zrezygnuje z pracy na rzecz Związku.