nie do konca trafiaja do mnie przypadki, ktorych uzyles. chodzi
o "glejtem"?
niemniej, panstwo utrzymujace armie nie powinno miec problemow
z utrzymywaniem urzedu kata -- ani finansowych, ani moralnych.
ale: opaczne zrozumienie tego, co napisales podsunelo mi
rozwiazanie troche podobnie do kota Schroedingera...
np. wpuszczac skazanego do ciemnego pokoju, w ktorym jeden z
kafelkow na podlodze uwalnia chmurke cyklonu, albo strzal, albo jakis
kolec z trucizna jak na poczatku "Poszukiwaczy zaginionej arki", albo
jakis przasny topor z sufitu spada i scina naszego podopiecznego.
ale: ow w zasadzie moze krazyc po tym pokoju ile los mu da... a jak
juz nie da, to nawet nie mozna powiedziec, ze panstwo go pozbawilo
zycia -- sam sie pozbawil, no bo nie tu depnal!
tak. jestem za kwantowym dozywociem dla mordercow, zeby sami
sie wyprawili tam, gdzie ich miejsce.