27 cze 2012 - 21:12:05
|
Zarejestrowany: 12 lat temu
Posty: 484 |
|
Owszem - doskonale pamiętam, nie byłam "oszołomiona wysokością" ani nic z tych rzeczy :
dogoniłeś mnie i minąłeś w drodze do dwójki już w skałach - czyli praktycznie wśród namiotów i nie był to najniższy namiot, chociaż bardzo nisko ale jak sama napisałam: niżej był np namiot Bartka - bardzo charakterystyczny.
Jak go zobaczyłam idąc w dół , to zorientowałam się, że coś jest nie tak - po czym wlazłam do pierwszego z brzegu namiotu - a był to namiot wyprawy Coblera - odmawiając "współpracy" w robieniu mnie w balona .
Ale nie takie były moje pytania, które zadałam w dwóch czy trzech postach - może trochę chaotycznie i emocjonalnie - ale jednakże zmierzały one wszystkie do wyjaśnienia rzeczy dla mnie niepojętej.
Jak to się stało, że Wy ruszyliście w górę - BEZE MNIE???
I miesiąc już mija od czasu, kiedy usiłuję z Wami , sobie , Koleżankom i Kolegom tą zadzwiającą kwestię wyjaśnić. I wyjasnienia nie otrzymuję - zamiast tego opowieści i dywagacje na temat interwałów, zatok, szczebiotania itp... A dla mnie wyprawa mojego życia - jak dotąd - zakończyła się w dwójce - i chcę wiedzieć co się w tej dwójce stało.
No bo tak - skup się i może odpowiedz może mniej lakkonicznie aby wątków istotnych znowu nie pominąć:
Ja spałam w jakimś namiocie niżej - z kim to nie wiecie - gdzie tam znowu poszłam się szlajać ;) - ale nieistotne, złośliwa jestem trochę. Wy mieliście dwa namioty:
W jednym (tym z Ortika - zakupionym przez Ryszarda, spaliście i siedzieliście kiedy przyszłam - Wy dwaj ) drugi stał kilka metrów od Waszego - taki z Azjan Treking "standardowy" troszkę większy - i w nim siedzieli Wasi dwaj Szerpowie. Ja tam przyszłam przed ten Wasz namiot spakowana z plecakiem , tlenem itp - w drodze do trójki i ze mną przyszedł mój Szerpa Phinju. Ryszard powiedział, że wieje i czekamy i mam iść do swojego namiotu (teraz zaprzecza temu - że wiało i mówi, że chcieliście odpocząć a ja Wam mogłam zakłócić odpoczynek swoim szczebiotaniem i smarkaniem , a Ty mówisz, ze "rano było" i byliśmy wszyscy wypoczęci. No więc:
skoro byliśmy wypoczęci to przecież jaki był inny powód żebyśmy czekali? Wiało jednak może?
PYTANIE TO BYŁO
W każdym razie czy wiało czy nie wiało - miałam iść do owego namiotu i czekać na kontakt radiowy.
Ja "chwilę" - podyskutowałam, protestowałam - że się tylko zmęczę i to trochę daleko , aczkolwiek bardzo stanowcza nie byłam - znaczy na siłę się tam do tego Waszego namiotu nie wryłam - tylko dałam się w końcu przekonać, że jest mało miejsca - zrobiłam w tył zwrot i zaczęłam złazić.
Phinju wrzucił do Waszego namiotu tą dużą carrimatę, którą targał na plecaku no i poszedł ze mną.
Ustaliliśmy , kontakt radiowy o ile dobrze pamiętam - ok godziny 12-stej. bo była wówczas tak plus minus dziesiąta przed południem.
Dotąd ok??? Zgadza się wszystko?
To PYTANIE - żeby była jasność. Ewentualnie sprostuj jeśli gdzieś pobłądziłam w opisie zdarzenia.
No i co stało się dalej w tej "górnej " dwójce? Bo co stało się niżej to Ryszard napisał , że "przypuszcza" więc jak sądzę Ty również tylko przypuszczasz.
Poszłam i Wy dalej tam siedzieliście w tych dwóch namiotach jak rozumiem.
Poszliście wyżej natychmiast jak "kłopot" zniknął - czy też czekaliście do czasu tego kontaktu radiowego? Mówiłeś chyba w Kathmandu, że czekaliście około 2 godz na wyjasnienie pogody co może jest nawet prawdą bo rzeczywiscie chmury po pewnym czasie "siadły" w dół w piękne morze chmur - kiedy tam siedziałam na dole w tym namiocie Koblera i pstrykałam foty czekając na powrót Phinju.
No więc jak: poszliście czy siedzieliście? Czy poszedłeś Ty sam może a Ryszard został żeby wjaśnić co się z "kłopotem" stało np? To PYTANIA - nie figury retoryczne i granie na uczuciach - jak to zarzuciłeś jednemu z Kolegów.
Po tym jak rozpoczęłam "okupację" namiotu Coblera - Phinju poszedł do góry - niby nawiazać z Wami kontakt - no bo do kontaktu ustalonego pozostało jeszcze około 1.30 minut - to był jego pomysł, po tym jak stanowczo odmówiłam schodzenia w dół.
No i nie było go długo. Gdzie się podział - no to nie wiesz skoro twierdzisz, że już się nie pojawił w górnej dwójce. Nie było go u Was? Ani nie kontaktował się - nie wiem: przez radio, innych Szerpów itp? TO PYTANIA
Twierdziłeś, że go już nie widziałeś ale może widział Ryszard? To możliwe?
Czy też Phinju ma tak bujną fantazję że wymyślił i opowiedział mi, że był i się spotkał z Ryszardem i Ryszard kazał mu opowiedzieć mi cokolwiek - abym tylko nie poszła do góry. Uważasz, że to wymyślił i przesiedział sobie tą godzinkę w tym niby naszym byłym namiocie nieco wyżej, wypił herbatkę obmyślając co by mi tu powiedzieć, żeby zniechęcić mnie do powrotu w górę, zwłaszcza, że na momet rzeczywiscie wiatr jakby osłabł? Tak właśnie było według Ciebie?
Jakoś mi się mało prawdopodobne wydaje, aby sam to wszystko wymyślił - no ale może go nie doceniam.
Ale jeśli tak było i nie mieliśmy już kontaktu - to skąd wiedzieliście co się z nami stało? Czy w ogóle się nad tym zastanawialiście? Czy jakoś próbowaliście to sprawdzić?
To przecież było "rzut beretem" - 10 minut drogi , no moze nie w zasięgu wzroku....
Przecież mogliśmy tam tkwić w tej "dolnej" dwójce - no nie wiem... do Waszego powrotu chyba.
(dobra - to już znowu "granie na uczuciach")
Co Ryszard powiedział - bo mam nadzieję, że zapytałeś gdzie podziała się Twoja było nie było koleżanka, jeśli było tak, że Ty ruszyłeś pierwszy - to chyba najdalej w trójce zauważyłeś, ze mnie nie ma? TO TEŻ PYTANIA . No chyba jakoś musiał wyjaśnić gdzie "wyparowałam".
.... i te wszystkie pytania zadaję Wam w różnej konfiguracji i na żadne nie mogę uzyskać ODPOWIEDZI - NA TEMAT o który pytam - a nie obok tematu.
Nie żebym miała pretensje do Ciebie, bo nie byłeś moją niańką no i obowiazku nie miałeś się mną zajmować - chyba, że taki bardziej w sensie uniwersalnym - bo ja jednak bym się zainteresowała a nawet zaniepokoiła gdybyś nagle zniknął. Bardzo się zaniepokoiłam w każdym razie - jak już na dole dowiedziałam się że miałeś jakieś silne bóle i nie poszedłeś na szczyt - no a zwłaszcza, że Szerpowie nie potrafili wyjaśnić co Cię tam właściwie bolało i jak nie schodziliście potem tak długo z North Col...
Czekałam długo aż mnie w końcu Mingma na dół wywalił - że już za późno jest żebym tu dalej siedziała bez żadnych betów (bo śpiwory itp pojechały już na dół)
No to czekam na odpowiedzi.
Iwona
Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty