Wielki Johnie,
To nie wygladalo tak straszliwie jak sie maluje w Twojej wyobrazni. Cala sytuacja miala miejsce rano kiedy wszyscy byli wypaczeci, poza tym nasze namioty znajdowaly sie na terenie tego samego obozu. Nie wiem czy roznica miedzy nimi byla 100m czy tez wieksza lub mniejsza (poprzedniego dnia pokonanie tej roznicy zajela mi ok 20min) Iwona tez nie protestowala zbyt ostro i natarczywie, tylko zawrocila do swojego namiotu po krotkiej rozmowie z Ryskiem. Opisywanie tego zdarzenia jak Ty to robisz jest proba zagrania na uczuciach.
Dodam, ze nie wrocilem do domu "dumny jak paw", wrecz przeciwnie mam uczucie porazki i najprosciej byloby znalezc kogos "winnego" za niepowodzenie, moze byloby lzej...
\\\P