22 cze 2012 - 14:51:35
|
Zarejestrowany: 18 lat temu
Posty: 5 602 |
|
Rafałku, frankenstein w porównaniu z tobą był poetą.
> A wnosiłaś kiedyś sprzęt do obozu na 7tys. lub
> wyżej (nie osobisty – cały)?
1. Ja zawsze sama noszę swój "cały" sprzęt sama.
> A ile dni maksymalnie czekałaś tam na poprawę
> pogody?
2. W przeciwieństwie do Ciebie w dupówie mam siłę zejść, a potem równie szybko wejść. Więc nie muszę nigdzie kwitnać.
> A zwozili cię kiedyś do szpitala z wodą w
> płucach?
3. Nie. Bo ja nigdy nie cierpiałam na żadne dolegliwości wysokościowe i w ogóle prawie nigdy nie choruję.
> A kopałaś kiedyś menażką przez dwie godziny
> platformę pod namiot na 7tys?
4. Nie, ciołku. Od tego jest łopata. Dużo nie waży.
> A wiesz jak boli ślepota śnieżna?
patrz, pkt 3
> A wyrywałaś kiedyś przysypaną metrem śniegu
> zalodzoną poręczówkę, naprężoną jak struna
> G3, tak że o wpięciu ósemki do zjazdu można
> zapomnieć?
muskulo, powalasz:)
naprężonego jak struna to ty masz kutasa, jak oglądasz leonarda di caprio.
> A oberwałaś kiedyś bryłą lodu rozpędzoną do
> prędkości światła w plecak (tak, że ze
> znajdującego się w plecaku Nikona została
> miazga) i uświadomiłaś sobie, że gdyby trafił
> cię 30cm wyżej, to by cię tam tylko zakopali w
> śniegu?
Tak, oberwałam. W biordo.
> A wiesz co się czuje, kiedy po długich
> przygotowaniach, w momencie rozpoczęcia ataku
> szczytowego przychodzi załamanie pogody i trzeba
> spadać w dół, a na następne wyjście już nie
> będzie czasu?
Z pewnością byłeś załamany. Współczuję :-)
> A leczyłaś się po wyprawie z ameby albo
> lambliozy?
Tyle nieszczęść i chorób spada na ciebie, że za 3 lata wróżę Ci sztuczką nerkę, szklane oko i rozrusznik na korbkę:)
> I tak można by dalej….
> Na dole (na forum wspinanie.pl) łatwo robić z
> siebie tytana i bić pianę! Tam, w górach
> wszystko się weryfikuje. Tam widać kto jest ile
> wart! A tak jakoś dziwnie się układa, że
> najsłabsi na górze mają najwięcej do
> powiedzenia na dole…
> P.S. Temat już przestaje dotyczyć Ryśka i
> zaczyna schodzić na manowce…
Manowce, tzn. "Przygody rafala matrixa, albo hobbit, czyli tam i z powrotem"
> po tym forum z wypiekami na twarzy i wywalonym
> językiem jak zbity ping-pong po osiedlowym
> podwórku… I po co?
Zbity ping pong:) Coż za poetycka metafora, muskulo, zadziwiasz mnie. idż lepiej na siłkę a potem na dicho albo odwrotnie.
Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty