Słonko Drogie, Ty znowu z tymi bucami…
Jak sama wyżej napisałaś „przedreptałaś” się trochę po śniegu!
A wnosiłaś kiedyś sprzęt do obozu na 7tys. lub wyżej (nie osobisty – cały)?
A ile dni maksymalnie czekałaś tam na poprawę pogody?
A zwozili cię kiedyś do szpitala z wodą w płucach?
A może sprowadzałaś kogoś z 6tys. prosto do szpitala i wiesz jak w Nepalu wyglądają procedury załatwienia ratującej życie operacji, kiedy nie wiadomo, czy ubezpieczenie zapłaci?
A kopałaś kiedyś menażką przez dwie godziny platformę pod namiot na 7tys?
A wiesz jak boli ślepota śnieżna?
A wyrywałaś kiedyś przysypaną metrem śniegu zalodzoną poręczówkę, naprężoną jak struna G3, tak że o wpięciu ósemki do zjazdu można zapomnieć?
A oberwałaś kiedyś bryłą lodu rozpędzoną do prędkości światła w plecak (tak, że ze znajdującego się w plecaku Nikona została miazga) i uświadomiłaś sobie, że gdyby trafił cię 30cm wyżej, to by cię tam tylko zakopali w śniegu?
A wiesz co się czuje, kiedy po długich przygotowaniach, w momencie rozpoczęcia ataku szczytowego przychodzi załamanie pogody i trzeba spadać w dół, a na następne wyjście już nie będzie czasu?
A leczyłaś się po wyprawie z ameby albo lambliozy?
I tak można by dalej….
Na dole (na forum wspinanie.pl) łatwo robić z siebie tytana i bić pianę! Tam, w górach wszystko się weryfikuje. Tam widać kto jest ile wart! A tak jakoś dziwnie się układa, że najsłabsi na górze mają najwięcej do powiedzenia na dole…
P.S. Temat już przestaje dotyczyć Ryśka i zaczyna schodzić na manowce… A Ty miotasz się po tym forum z wypiekami na twarzy i wywalonym językiem jak zbity ping-pong po osiedlowym podwórku… I po co?