Mialem juz nie pisac, ale cala ta "sprawa" tylko odzwierciedla, jak chujowe stalo sie srodowisko. Konflikty na wyprawach nie byly czyms odosobnionym, nawet za czasow swietnosci naszego alpinizmu. Tylko, ze roznica byla taka, ze wtedy delikwenci dawali sobie po ryju przy piwie i przechodzili nad tym do porzedku dziennego. Ale jezdzilo sie tez wtedy z przyjaciolmi, z partnerami. Przyjazni, ani partnerstwa za kase nie kupisz. Za ta kase tez nie kupisz doswiadczenia, ani kondycji, ani przygotowania psychicznego i fizycznego. To w polaczeniu z cyrkiem jakim stal sie Everest poprostu do takich sytuacji musi doprowadzic. Tak naprawde wyjcie na osmio tysiecznik z tlenem w obecnej dekadzie, z punktu widzenia sportowego jest chuja warte i tyle.
Inna sprawa jest tez fakt, ze PZA stworzylo system, gdzie takie badziewie jest mozliwe. Bo w reszcie cywilizowanego swiata takie uslugi sa oferowane przez ludzi, ktorzy musieli udowodnic, ze maja odpowiednie kwalifikacje.
Zycze dobrej zabawy czytania kolejnych 500 wpisow.
"Cough cough, excuse me while I wipe the spray off my face" Will Gadd
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-06-19 21:22 przez jerrygwizdek.