Nie wiem do kogo mam skierowac tego posta. Pisze do Ciebie, ale to jest do i O was wszystkich, uczestnikach tej wyprawy.
Chyba przyznam Ci Iwono 1:0 w stosunku do Rysia, biorac pod uwage w jaki sposob teraz Rysio sie broni. Rysio teraz zwala na wszystkich - na Szerpow, na Asian Trekking, tzn. nie wprost, ale ostatni jego post odczytuje jako umywanie rak, cos w tym stylu: ja mam papier, ktory Iwona podpisala, pomijam kwestie czy ten namiot tam byl czy nie, nie udowodnie tego, ale jesli nie, to jest wina Asian Trekking, to samo co do tlenu.
Natomiast Rysiu tuszuje kwestie swoich niedociagniec. Nawet jesli ten namiot tam byl, a Tys go po prostu nie mogla znalezc i spala wczesniej w jakims innym, to Ryszard powinien byc w stalym kontakcie radiowym, zeby powiedziec Ci do masz dalej robic, albo jakos Toba pokierowac. To w koncu on byl OGNIWEM POSREDNICZACYM miedzy Wami a Asian Trekking i za to wzial od Was pieniadze, bo przeciez, jak sam mowi, nie za przewodnictwo. Nie mieliscie jakichs stalych por kontaktowania sie?
Potrafie sobie wybrazic jak sie poczulas, kiedy doszlo do Ciebie, ze Ryszard tym samym w bardzo nieelegancki sposob Cie splawil. Oczywiscie niewpuszczenie Cie do tego gornego namiotu nie bylo bez wplywu na Twoja Szanse... Ale moze moglabys powiedziec o ile pozniej dotarlas do tego namiotu niz Ryszard i Przemek? Jesli faktycznie bylas o wiele slabsza od Przemka, to Ryszard stal przed wyborem - albo wezmie Cie i zmniejszy szanse Przemka na wejscie, albo Cie wysle na dol.
Zupelnie nie wzbudzaja we mnie zaufania wpisy np. Gosienki. Moze i ona gdzies tam ma troche racji, ale trzeba przymruzyc oko kiedy wypowiada sie na temat Twojego stanu zdrowia. Co by nie mowic, to taka Gosienka to Twoja konkurentka byla i fakt, ze Ty nie weszlas, pomaga jej przelknac wlasna porazke.
Na takich wyprawach, gdzie jada ludzie, ktorzy sie wczesniej nie znali, panuje czasem pod tym wzgledem okropna atmosfera.
Natomiast nie rozumiem pretensji ludzi, ktorzy maja Rysiowi za zle, ze poszedl na szczyt. Jestescie jak psy ogrodnika: ja nie wejde, to niech i on nie wejdzie. W kierunku szczytu powienien wyruszyc chociazby ze wzgledu na Przemka, ktory mial szanse. Kwestie 'zostawienia' Przemka juz zinterpretowalam. Wasz punkt widzenia jest tu bardzo niedojrzaly i egoistyczny. W gorach tak jest tak, a nie jest nie. Nie ma czasu na telenowele argentynskie. Naogladaliscie sie chyba jakichs amerykanskich szmir, jak ta o k2, albo ta ze skorupka.
Najlepszym argumentem w tej dyskusji bedzie, jesli za nastepnym razem na Everest wejdziesz, czego Ci serdecznie zycze.
Pozdrawiam
Agnieszka Ratasiewicz ( bo wszyscy sie podpisuja, to i ja)