Witam, mam nadzieję po raz ostatni na tym forum, bo nie mam czasu czytać i wciąż odpowiadać na kłamliwe zarzuty Iwony (maleki), oraz jej popleczników patrz mammoth. Wydaje się, że wystarczająco wyjaśniłem sprawę w postach z 7.06,11.06 g.10.29, oraz 16.06 g.0.25.47 podłączając oświadczenie podpisane w ABC przez Iwonę. Sprawą Ama Dablam z 2010 już też nie będę się zajmował bo napisałem jak było. Wciąż podnoszona przez nich sprawa namiotu, którego niby nie było i sprawa nie wpuszczenia Iwony do naszego 2 osobowego, małego namiotu urosła do głównego zarzutu z powodu którego Iwona nie weszła na szczyt Mount Everestu. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie wyobraża sobie że najbardziej utytuowana w Nepalu Agencja Asian Trekking, z którą pracuję od ponad 30 lat nie zapewniła by wszystkim uczestnikom komfortowych i bezpiecznych warunków nie mówiąc o namiotach (których w każdym obozie mieliśmy w nadmiarze), tlenie, jedzeniu, paliwie i najlepszych Szerpach Wysokościowych, z których każdy był po kilka razy z obu stron na szczycie Mt Everestu. Oni byli w stanie w ciągu kilkunastu godzin wnosić z ABC (6400m) do obozu trzeciego (8300m) tlen i namioty i po południu wracać do ABC. Na zarzut nie wpuszczenia Iwony do naszego namiotu mogę odpowiedzieć, że nie było najmniejszego powodu żeby to robić, bo Iwona miała swój namiot i swego indywidualnego Szerpę Pinju (którego sobie wybrała). Pogoda była ładna, a my chcieliśmy odpocząć przed wyjściem do góry, a nie słuchać ciągłego "szczebiotania", zakatarzonej Iwony. Powtarzam, że nie wydałem polecenia,żeby Iwonę zawrócić ale takie uprawnienie na piśmie miał Pinju. W każdej mojej umowie na stronie jest zapis, że lider może wycofać uczestnika wyjazdu z ataku szczytowego, jeżeli jest obawa, że sobie nie poradzi, albo ma kłopoty zdrowotne. W przypadku Iwony obydwa te czynniki wystąpiły równocześnie. Dlatego dałem Iwonie do podpisania oświadczenie bo nie podpisywaliśmy wcześniej umowy dotyczącej Everestu, bo całą obsługę zapewniała i była za nią odpowiedzialna Agencja Asian Trekking. Zaznaczam też po raz któryś, że na tej wyprawie NIE PEŁNIŁEM FUNKCJI PRZEWODNIKA a tym bardziej opiekuna dla kogokolwiek z wyprawy, a z Przemkiem Kepczyńskim chodziłem z czystej przyjaźni i koleżeństwa bo się po prostu lubiliśmy. W sprawie "utytułowanych" i biorących olbrzymie pieniądze, przewodników (?) wg mnie organizatorów, to jako przykład, nie do końca sprawdzony prze zemnie (może ktoś to zrobi, dzięki) było wycofanie wszystkich uczestników (34 osoby) wyprawy na Mt Everest od strony Nepalu w 2012. przez Rusella Brice ze względu na zagrożenia obiektywne. Czy ktokolwiek wyobraża sobie co by się działo gdyby w zespole tym znaleźli się Iwona czy Gosia ?
Sorry, że w nieskończoność nie będę odpowiadał na pytania ludzi chcących zaistnieć na forum, a którzy i tak trzymają stronę Iwony, tym bardziej, że orientuję się kto to jest i jaki cel w tym mają, wystarczy przeczytać posty. Za 2 dni wylatuję na wyprawę i przez 2 miesiące nie będę dostępny na necie.
Pozdrawiam wszystkich, którzy będą trzymać za nas kciuki :)
Ryszard Pawłowski