>
> Księżniczka raczy dziś pisać jak rozczarowana
> życiem cyniczna kobieta. Księżniczka raczy mnie
> dziś zasmucać.
To mylne wrażenie, Laurko! Akcentowałam stwierdzenie "dostać się" w kontradykcji ze "zdobyć".
Co to za frajda być częścią wielkiej gąsienicy, mozolnie włażącej na najpopularniejszy szczyt Ziemi?
Jestem niepoprawną wielbicielką Małego Księcia, który dziwił się zamiłowaniu "dorosłych" do liczb. Dla mnie Mount Everest to tylko liczba. Są piękniejsze góry.
>
>
> > Przygotowanie fizyczne jest istotne, ale liczy
> > się także psychika i logistyka. Obie zawiodły
> u
> > pani Iwony, w tym chyba problem.
>
> Ale skąd wiesz, że przygotowanie fizyczne było
> za słabe? Ona mnie miała okazji pokazac na co
> ją stać, bo nie miała gdzie przeczekać
> dupówy.
No właśnie nie wiem; zakładam, że było dobre.
> Jeśli Ryszard zaraz powie, że w grupie umówili
> się, że Iwona sama tam sobie wniesie i postawi
> namiot, to ok, Iwona zawiodła, ale jeśli nie
> było to jej zadaniem, jeśli mogła zdać się na
> Rysia, to zawiódł Rysio.
Jeśli rzeczywiście sprawa namiotu wyglądała tak, jak to prezentuje Iwona, to Ryszard zawiódł.
>
> A, i jeszcze jedno, tak już niekoniecznie do
> Ciebie. Uważam, że 3 osoby przypadające na
> 2-osobowy namiot to przyzwoita liczba. A biorąc
> pod uwagę, że nie mieli tam spać, tylko
> przeczekiwać, 4 osoby też są ok. Nie rozumiem,
> czemu Rysio nie chciał wpuścić Iwony i jej
> Sherpy. Może dlatego, że juz wtedy wiedział,
> że dla niej nie ma butli i wyżej będzie chryja?
> Może wiedział o tym już w bazie i dlatego
> kazał jej podpisać tę bumagę?
Być może. Najlepiej byłoby zapytać o to tego Szerpę... (nie odbieraj tego jako kpinę).