artur hajzer Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Protest! Upraszczasz i podajesz nie prawdę! Co
> prawda też stawiam tą sprawę w mojej ksiażce
> "Atak rozpaczy", ale sposób jej postawienia tu
> przez Ciebie, w danym kontekście - nie jest
> zgodny z faktami.
To zresztą w kontekscie tego wątku i tak nie ma większego znaczenia.
Wyprawa "sportowa" to jest co innego, a usługi przewodnickie to zupełnie co innego.
Inny rodzaj zabawy i inne czasy.
Tu jest kwestia komercyjnej firmy. Osobiście, bez względu na to czy jest to firma
"Everest Co." czy też "Bar mleczny Miś", na ogół to klient ma rację i zwykle jest
w gorszej sytuacji, poszkodowanego/petenta. A już szczególnie jak płaci z góry.
Tzw. firmy przewodnickie dobrze nie wygladają, nawet jak je prowadzą "legendy".
Także relacje pomiędzy różnymi "legendami" delikatnie mówiąc, nie wyglądaja najlepiej
-- nie jest trudno znaleźć na to rozmaite konkretne przykłady.
Jak chodzi o robienie kasy to zabawa i przyjaźnie się kończą.
Dawniej po górach chodzili dżentelmeni, którzy zarabiali na nizinach, a w góry jeździli
dla zabawy, żeby wydawać pieniądze zarobione "na dole" :)