> > Przygotowanie fizyczne jest istotne, ale liczy
> > się także psychika i logistyka. Obie zawiodły
> u
> > pani Iwony, w tym chyba problem. Logistyka jako
> > samodzielne, ukierunkowane działanie, a
> psychika
> > - jako zdolność podejmowania decyzji w oparciu
> o
> > własną wiedzę czy przekonania, zdolność
> > przeforsowania swego.
>
>
> Księżniczko i nasdaku oboje się mylicie.
> Wyprawa komercyjna to nie jest zło to norma -
> turystyka a nie wyczyn, a za logistykę odpowiada
> lider i tyle.
Tak, zgadzam się. Ale co innego lider wyprawy, a co innego opłacony przewodnik czy wręcz opiekun. By być opiekunem, trzeba umieć powściągać własne ambicje.
Idąc w Tatry z moimi dziećmi muszę wiedzieć, że są one ode mnie dużo słabsze i oczywiście niesamodzielne. Dlatego też nie obiecuję im, że wejdziemy na Rysy, tylko, że idziemy na spacer nad wybrany staw czy do dolinki. Na tatrzańskich wysokościach wchodzi nawet w grę wnoszenie czy znoszenie na plecach - w Himalajach już nie, dlatego albo się jest choć częściowo samodzielnym i odpornym na trudy, albo nie należy mieć pretensji w razie niepowodzenia, chyba że do samego siebie.
Czytając posty Iwony i odpowiedź Ryszarda Pawłowskiego odnoszę wrażenie, że oboje nie do końca wiedzą, w jakim stosunku pozostawali względem siebie, albo że relacja ta podlegała sporym wahaniom. Kim była Iwona: partnerem czy klientem?
Czy jak kupuje wyjazd na nurkowanie
> do Egiptu to nie mogę go kupić w biurze
> turystycznym tak bym na miejscu dostał wygodny
> hotel? Musze sam sobie zarezerwować pokój czy
> może być tak że zrobi to za mnie Tui czy inna
> firma?
> A i jak znajdę sobie na miejscu łódke która
> deklaruje że zawiezie mnie na rafę którą sobie
> wymarzyłem a potem wysadza mnie przy innej i
> mówi: "Tamta jest 300 m na w kierunku północno
> zachodnim, my zostajemy tu bo bardzo chcemy tą
> ogladnąć, jak chcesz to sobie podpłyń wpław
> to wsumie nie daleko a jak chcesz nurkować to
> przecież jakieś przygotowanie kondycyjne musisz
> mieć". To jest to ok?
Nie mów mi, że w Morzu Czerwonym 300 metrów nie przepłyniesz... Jeśli tak, to nie wysiadaj z łódki! Można też wybrać wersję dla oszczędnych, to jest od brzegu wpław w kierunku rafy. Mnie taka wycieczka zajęła trzy godziny (leniwym tempem) w obie strony plus czas spędzony na rafie.
> Fakt nie raz kłuciłem sie na łódkach że to
> gdzie płyniemy to inny cel niż deklarowany przed
> wypłynięciem z portu, ale czy my musimy
> standardy afrykańskie wprowadzać do naszego
> świata?
W mojej opinii organizacja wycieczek turystycznych w Egipcie stoi na wysokim poziomie. I mówię tu o małych agencjach lokalnych, a nie o polskich biurach.