Tutaj dotykamy innego problemu. Zastanawiam się, czy wejście na Everest w takim stylu jak to robią obecnie te tysiące ludzi jest "zdobyciem" góry, czy tylko znalezieniem się na wierzchołku? Co więcej, czy po beztlenowym wejściu Messnera, każde kolejne dokonane na tlenie, ma jakąkolwiek wartość i powinno się znaleźć w kronikach? To trochę tak jak z odhaczonymi drogami wspinaczkowymi. Czy obecnie, nieklasyczne przejście takiego np. Wariantu R, Sadusia czy Filara Kazalnicy ma sens? Mnie na klasyczne przejście tych dróg nie stać i dlatego się na nie nie wybiorę. Inna sprawa, że załapałem się na nie jak jeszcze nie były klasyczne, ale i w tych przypadkach, po uklasycznieniu, wartość tych przejść dla mnie drastycznie spadła.
I dlatego dziwię się nie tylko tym tłumom niesamodzielnych turystów ale i Ryszardowi, który po raz czwarty dokonał tlenowego wejścia na szczyt. Po co?
Zupełnie inną sprawą jest kwestia bezpieczeństwa. Jeżeli ktoś idzie na 4l tlenu/min to w razie jakichś problemów choćby z czasem (a przy takim zatłoczeniu o to nie trudno) - umiera (było sporo takich przypadków).
Edit: literówka, dzięki Macaron za zwrócenie uwagi
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2012-06-11 10:59 przez Kajman.