Nie ma mojej zgody na uznanie mojej niewiedzy. Nie wiem, gdzie dopatrzyłeś się tego, że nie wiem nic o osiągnięciach Wielickiego przed Everestem. Przecież wprost napisałem, że miał świetną zimową kartę.
Może chodzi Ci o to, że napisałem, że to była epoka haczenia? No bo była. Temu chyba nie zaprzeczysz? W tym stylu wszyscy ci wspinacze, których wymieniłem i wielu innych miało wybitne osiągnięcia, a przynajmniej bardzo mocne wykazy. Na pewno nie była to epoka przejść klasycznych. Szczerze mówiąc, nie wiem nic o stylu przejść w Kaukazie, ale wątpię, by były to przejścia w rozumieniu tzw. zimowej klasyki.
Natomiast jest faktem, że przed Everestem nie miał żadnych wybitnych osiągnięć na ośmiotysięcznikach. Nie dlatego rzecz jasna, że się nie sprawdził, po prostu nie miał jeszcze okazji zabłysnąć. W kontekście tej rozmowy jego przykład jest jak najbardziej na miejscu, bowiem Kaukaz to nie są góry wysokie w rozumieniu Himalajów. To, że ktoś się sprawdził tlenowo w Kaukazie nie oznacza, że sprawdził się w Himalajach. Więc nadal podtrzymuję, że mój przykład był adekwatny do dyskusji.
Jeśli już chciałbyś się czepiać historycznie, to po prostu zawsze można powiedzieć, że wtedy my w ogóle nie mieliśmy zbyt wielu doświadczonych w górach wysokich wspinaczy i z tej flanki zaatakować moją tezę - czy właściwie analogię do przykładu Iwony.
No ale ja tak czy owak odpowiem, że Wielicki i wiele innych przykładów dostarcza dowodów na to, że nie trzeba mieć Bóg wie jakiej kariery na ośmiotysięcznikach, by z powodzeniem atakować klasycznymi drogami te szczyty.