08 cze 2012 - 09:43:00
|
Zarejestrowany: 11 lat temu
Posty: 484 |
|
Moja relacja z wyprawy, celowo bardzo emocjonalna , wywołała bardzo burzliwą dyskusję i wreszcie udało się usłyszeć także relację drugiej strony czyli Ryszarda Pawłowskiego.
Wbrew temu co pisze Ryszard do tej pory nie próbował on niczego wyjaśniać, ani podczas naszego wspólnego pobytu w BC po zejściu, ani w trakcie drogi do granicy, która trwała dwa dni, ani w Kathmandu podczas owej pamiętnej imprezy w nocy na dachu naszego hotelu. Kiedy ja oraz Małgorzata i Maciej w sposób może mało kulturalny - ale trochę trudno o kulturę w tej sytuacji - po kolei wylewaliśmy wszystkie nasze pretensje oraz kubły pomyj ,na głowę naszego "lidera", który już dawno powinien był usłyszeć to co wówczas usłyszał , lider siedział ze spuszczoną głową , nie patrząc nam w oczy i nie był zbyt rozmowny.
W końcu Maciej "zwolnił" go z obowiazku uczestnictwa w tym posiedzeniu słowami: "Jeśli nie chcesz tego słuchać Rysiu, nie zatrzymujemy cię" . "Lider" wstał i wyszedł.
Więc wersję Ryszarda znamy. Oczywiście do przewidzenia było, że będzie twierdził, iż życie mi uratował
i ja również się tego spodziewałam.
W związku z powyższym przygotuję najdalej jutro odpowiedź , tym razem już nie emocjonalną ale bardzo merytoryczną i popartą kilkoma dowodami na wersję "lidera".
Jest w bowiem niej sporo nieścisłości i w kilku zasadniczych punktach mija się z prawdą, delikatnie mówiąc. Ponieważ przygotowanie materiałów zajmie mi jednak parę godzin a w chwili obecnej muszę
jednak pracować, proszę Kolegów o jeden dzień cierpliwości.
Ryszard zapomniał, że tym razem nie jest jedyną osobą która tam była, tak jak w kilku innych wypadkach. Było razem z nami i obok nas wiele osób i pewne fakty są do weryfikacji.
IWONA
Odpowiadając jeszcze Koledze, który uważa , że nie powinnam znaleźć się na Evereście, gdyż wcześniej
przeszłam tylko "tłumnie" odwiedzaną zaporęczowaną drogę na Ama Dablam:
Czym różni się według Kolegi droga od strony północnej na Everest?
Oprócz wysokości góry , o czym nie ma co dyskutować - ale którą jednak "nieco" niweluje użycie tlenu? Jeżeli Kolega ma wątpliwości: jest znacznie bardziej uczęszczana i w całości równie dobrze jeśli nie lepiej od samiutkiego początku do końca zaporęczowana a technicznie prostsza według osób, które przeszły obie drogi.
Wszak dla co najmniej kilku innych rodaków, którzy weszli na szczyt najpoważniejszym osiagnięciem dotychczas był Island Peak i na Everest weszli. Nazwiska podać? Ostatni to Wojtek - syn Jurka Kukuczki. I nikt nie uważa, że powinni lub nie powinni się gdzieś znaleźć. Ponadto jeśli było tak, że moje doswiadczenie góskie było zbyt nikłe - to powinnam się o tym dowiedzieć od Ryszarda Pawłowskiego ZANIM wpłaciłam pieniadze na wyprawę - czyż nie?
Odpowiadając kolejnemu Koledze, który uważa, że wyprawa Ryszarda była znacznie tańsza niż dwie wyprawy komercyjne i można ją uważać za wyprawę partnerską , muszę zauważyć, że Kolega porównuje koszty wyprawy Ryszarda z wyprawą działającą z drugiej strony góry, co jak wielu osobom wiadomo nie jest porównywalne. Koszt wyprawy z Ryszardem Pawłowskim to 30 000 dolarów, co nie jest tajemnicą bowiem, przez dwa lata widniało na stronie Patagonii. Ażeby jednak "turysta" mógł chociażby marzyć o wejściu na górę według opini na kilku innych stronach internetowych potrzebuje mieć swojego Szerpę oraz co najmniej 6 butli. Dariusz Załuski dla swoich niedoświadczonego towarzyszy czy klientów - Wojtka i Zbyszka - przewidywał ich i przywiózł po siedem, dla siebie pięć - no a mnie jednak bliżej do Wojtka niż do Darka.
Przeczytawszy powyższe opinie i relacje wcześniej dopłaciłam Ryszardowi 5 tys dolarów za swojego Szerpę oraz dokupiłam dwie butle - około 1000 dolarów. Czyli zrobiło się z tego 36 tys.
Zygmunt - nasz kolejny polski kolega, który przyjechał z najpoważniejszą po "naszej" stronie góry - wyprawą rosyjską, gdzie standardy organizacyjne, logistyczne i wszelkie inne były absolutnie nieporównywalne (coś jak mercedes do malucha ;) i w standardzie właśnie było 6 butli i jeden Szerpa + dodatkowo przewodnik - wszystko bardzo doświadczeni himalaiści , jeden na kilka osób - zapłacił Rosjanom 40 tys .
Musisz przyznać Kolego, że przy tej kwocie różnica 4 tys dolarów to już w ogóle nie jest różnica , nie wspominam już o drobnym fakcie, że wyprawa rosyjska wprowadziła na szczyt 29 osób i wszyscy , którzy znaleźli się w obozie drugim weszli na szczyt. Za to skłonna byłabym te 4 tysiące dopłacić ;)
Jakim ja "partnerem" jestem dla Ryszarda Pawłowskiego, Sergieja Bogomołowa czy innych himalaistów tej klasy - no to nawet nie będę dyskutować, bo to zabawne. Dla nich mogę być tylko klientką co chyba dla wszystkich jest jasne .
Do wypowiedzi Ryszarda odniosę się merytorycznie jak już wpomniałam w najdalej jutro.
Iwona
Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty