Wyjaśniłam już w wprawdzie trochę w innym miejscu , ale oczywiście proszę:
wspinam się od 30-stu lat, z przerwami oczywiscie na różne życiowe "okoliczności" miej lub bardziej intensywnie, po górach typu Tatry i Dolomity.
Trudności skalne jakie jestem w stanie przejść w Tatrach czy Dolomitach to około VI.
Przechodziłam nawet kilka trudniejszych dróg, ale wtedy na drugiego : np Filar na Zerwie czy wariant R,
ale to nie ma wielkiego znaczenia bo nie o trudności skalne chodzi na Evereście.
W skałkach troszkę więcej , ale to nie ma znaczenia.
Technicznie w prostym skalnym terenie poruszam się szybciej niż większość innych "turystów"
i wtedy trochę nadrabiam to co tracę np w lodzie i na podejściach, gdzie poruszam się trochę wolniej, ale skutecznie :) . No bo po co mam iść szybciej do jedynki i się męczyć skoro mam na to cały dzień a jeśli tam dojdę zbyt szybko to za przeproszeniem nawet nie ma się gdzie za przeproszeniem w(...)ć?
No i mam na koncie trochę przejść turystycznych : w Alpach Matterhorn granią Lion . Mont Blanc, Kastor i Polluks . Grossglokner granią Studll - ja prowadziłam. W Himalajach Island Peak (ok 6200) i Ama Dablam - 6856 .
Pewnie powinnam pójść wczesniej jeszcze na CHo Oyu np - ale niestety nie mam tyle urlopu, wolnego czasu, kasy - zdecydowałam W UZGODNIENIU PRZECIEŻ Z PRZEWODNIKIEM....
Na Ama Dablam byłam z Ryszardem i ponieważ po zejściu ze szczytu w bazie miałam bardzo poważny problem z oddchaniem , pytałam Ryszarda czy uważa, że mogę jechać.
Uznał widać , że mogę , jak napisałam w artykule.
Generalnie wielkie nazwisko "lidera" trochę nas sparaliżowało - myśleliśmy, że on "wie lepiej"
Drobny przykład: ponieważ po przybyciu do BC okazało się, że mamy czekać na transport i założenie naszej bazy wysuniętej prawie tydzień, więc sobie wykombinowałam samodzielnie, żeby pójść na nocleg do Middle CAmpu i zejść potem, bo był jeszcze czas i razem ze wszystkimi potem pójść do ABC. Ryszard się wkurzył: "zawsze się znajdzie na każdej wyprawie ktoś kto ma swoje pomysły i chce gdzieś chodzić" . No to oczywiście stuliłam uszy po sobie - bo "lider wie" i tego samego dnia wróciłam na noc do BC. Weszłam do messy w porze kolacji więc wszyscy przy tym byli. "Dlaczego tam nie zostałaś na noc?" - usłyszałam? - "No przecież sam mi zabroniłeś" - wszyscy zbaranieli. Zero planu aklimatyzacji, zero pomysłu co zrobić żebyśmy to my - KLIENCI mieli szansę wejść na szczyt.
TAkich szczegółów było mnóstwo . A najlepsze :zginęły nam dwie butle - podczas gdy Ryszard z Przemkiem był jeszcze na górze nasi Szerpowie je sprzedali. Wiem komu. A wiesz gdzie były? W trójce może??? Otóz nie: były w ABC .... i wszystko na temat. Dobrze, że nie poszłam wyzej.