Ja tam sie nie znam, bo Himalaje poza moim zasiegiem, ale radze Ci: zamiast jezdzic jako "turystka" na takie wyprawy, to zapisz sie do jakiegos Klubu Wysokogorskiego gdzie poznasz ludzi, ktorym nie bedziesz musiala placic za ich pobyt w gorach z Toba, szczyty pewnie beda nizsze, ale duzo sie nauczysz a drogi ktore zrobisz o wlasnych silach przyniosa Ci o wiele wiecej radosci niz Everest z tlenem i w takim tlumie.
A tak z innej beczki, czy kol. Przemek to ten sam, ktory jest bohaterem sasiedniego watku o uratowanym Polaku na South Col? Bo zastanawialismy sie nad tym, ale wyszlo, ze Wy wchodziliscie od Tybetu...
Czy Przemek zszedl o wlasnych silach? Czy cos Ci wiadomo o okolicznosciach tego opisanego w drugim watku incydentu?
Z gorskim pozdrowieniem i dobrze ze wrociliscie szczesliwie.
RS