Miłoszu - topo GG i JŻ wisi u mnie na ścianie w formacie B1. To prezent od kolegów na pożeganie z fotelem prezesa. Znam je na pamięć :)
A zatem przeprowadziłem dochodzenie i pogadałem ze Stachem (chyba zostanę jakimś cholernym prokuratorem śledczym, tyle tego mi się postatnio przytrafia). Sprawy mają sie tak:
1. Ze stanowiska nad okapami Stachu poszedł 2 wyciągi do góry, tak jak normalnie.
2. Nie wyszedł ostatnich 20-30 metrów do zjazdu tylko znalazł niżej łatwiejsze zejście do sanktuarki bez zjazdu, bardzo gęsto obhaczone, czyli najwyraźniej używane wcześniej.
3. Zamiast iść do góry, zszedł do lodowego uskoku, a następnie zrobił 2 zjazdy po 30 m (drugi ze stanowiska z nowiutką spektrą, założonego prawdopodobnie przez chłopaków, którzy zostawili linę) i dostał się do zjazdów na Sprężynie.
4. Zjechał - nie bez przygód.
Czyli - de facto nie pokonał kilkudziesięciu metrów śniegu do zjazdu, bo znalazł lepszy, wygodniejszy wariant. Jeśli ktoś uważa, że w wyniku tego nie pokonał drogi, to pozostaje mi uznać to za przejaw wolności opinii i środowiskowego pluralizmu - a zatem wartości samej w sobie.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-03-23 15:44 przez paszczu.