McAron Napisał(a):
> Skąd wziąłeś te statystyki, zwłaszcza 1 na 20?
> Wydaje mi się, że nieobitych dróg jest znacznie
> więcej.
> Tylko nie zawsze te drogi widać - z boku
> wyglądają
> po prostu jak kawałek nieobitej skały, albo -
> częściej,
> jak zapomniane ogródki bez ogrodnika.
oczywiście wziąłem je z dupy. chodzi o to że dróg nie jest wiele i tłumów też na nich nie ma, w przeciwieństwie do dróg kompletnie ubezpieczonych, których wciaż mało.
> Dlaczego "od biedy" ? Nie wciskaj mi nie moich
> słów.
> Albo się da osadzić porządny przelot, albo nie.
> Jeśli się da, to bardziej od bogactwa, niż od
> biedy.
> Sytuacja o której piszesz byłaby faktycznie wredna
> -
> mam na myśli nieobitą końcówkę drogi.
pisałes, że dobrze obita droga to taka, na której przeloty stałe są tam, gdzie są potrzebne. Ja podałem Ci przykład drogi po której się wspinałem w niedzielę. Sam przyznałes że sytuacja byłaby wredna - na szczeście według utartych zwyczajów od lat obija się całość.
> Mimo wszystko, były nawet na jurze takie drogi,
> gdzie gęste
> obicie tylko na początku, a wyżej pusto. I to
> nawet w
> dolinkach podkrakowskich. To, że się sytuacja
> zmienia
> na korzyść spitostrad, to wcale nie jest jedynie
> rozsądne
> rozwiązanie, a tylko wynik pewnej mody (a raczej -
> braku
> tradycji dróg z "kombinowaną" asekuracją).
I odbijam: Spitostrady to efekt tradycji wspinania się w wapieniu korzystając z osadzonych cześniej ringów. Robienie dróg w wapieniu z kombinowaną asekuracją byłoby nieuzasadnione, a przynajmniej, powinno pozostac w mniejszości a nie stać się głównym nurtem. Wspinanie w poslim wapieniu wcale na siłe nie musi przypominac gór, jesli ktos chce, może jechać w sokoły, gdzie tradów dość, ewentualnie do Czech.
> Polacy są zwolennikami rozwiązań w całości
> czarnych
> albo w całości białych, stąd dążenie do tego, żeby
> drogi były
> albo stricte DDS albo w pełni obite. Tak jakby
> oprócz stylu
> wspinania się istniały jeszcze odrębne i niezwykle
> ważne
> style asekuracji.
> A wg mnie asekuracja to tylko dodatek do ruchu w
> górę,
Zgadzam się co do natury rzeczy - dla mnie asekuracja jest tylko dodatkiem, liczy się ruch w górę, więc jeżeli nie trzeba się ograniczać - po co sobie utrudniać zycie? Takie style asekuracji w istocie istnieją - tylko po to, żeby przed wspinaniem nie zastanawiać się nad tym, co mamy wziąść na drogę, tylko jak porobić miejsca - esencja wspinaczki sportowej.
Oczywiście - inaczej to wygląda w Czechach, ale rozmowa dotyczy naszej rodzimej Jury o ile się nie myle, a przykład Czechów wcale nie jest jakiś godny nasladowania.
> A gdzie to żelazo sporadycznie wozisz? Zawieź je w
> Czechy -
> z pewnością zrobisz użytek.
Tam gdzie raptem raz byłem, ale z pewnościa jeszcze wróce żelazo się nie przydaje, węzełek owszem.
Poza tym w Chechach sa też rejony z prawie sportową asekuracją (np. Ostas)
> Mi się tamtejsze podejście do obijania nawet
> podoba.
> Niejako wymusza użycie własnych przelotów, chyba,
> że
> ma się zapas mocy i doświadczenia (również w
> ocenie
> kruszyzny).
W ogóle podejscie Czechów do wspinania jest specyficzne i poniekąd fascynujące.
>
> > podpisuje się pod stwierdzeniem,
> > ze asekuracja to zło konieczne,
>
> Nie zło, tylko dobro, i nie konieczne, tylko
> opcjonalne.
> Im lepiej się wspinasz tym mniej przelotów
> potrzebujesz
> na tej samej drodze.
Dla mnie wpinka jest psująca wspinanie koniecznością, pomagająca nie rozbić sobie dupy, ale bywa tez nagrodą. Dla Ciebie z tego co piszesz, ratunkiem, ale opcjonalnym. Obaj jednak ciągniemy line od dołu. Wspinanie jest umowne co do zasady asekuracji - taka jego natura.
>
> > najchętniej w
> > ringach widziałbym dyndające ekspresy
> (zwłaszcza
> > na OS-ach;) niewielu z moich znajomych wspina
> się
> > na własnej, a z tej małej grupy ŻADEN nie
> mysli
> > jak ty w kwesti połowicznego obijania dróg.
>
> Tyle, że dla mnie to nie jest żaden argument.
> Niech sobie myślą co chcą. Jeśli faktycznie mają
> aż taką
> przewagę liczebną, to za jakiś czas na jurze będą
> same
> wyślizgane spitostrady. A u Czechów nie tylko
> wspinanie
> fajniejsze, ale też żarcie dobre i tanie.
>
Po pierwsze pisałem o przewadze liczebnej zwolenników tradów nad zwolennikami mieszanej asekuracji (czyli argument ze spitostradami nietrafiony). Po drugie, na jurze JUŻ sa wyslizgane spitostrady i pewne jest, że bedzie ich więcej.
a u Czechów wspinanie po prostu inne - czy fajniejsze? A żarcie? Ja lubię raz w roku zjeść prażony ser, ale bardziej cenie sobię kuchnie sródziemnomorską i tamtejsze spitostrady.
pozdrawiam