Less-R Napisał(a):
> Przykłady proszę.
plemnik w kobylańskiej i chyba coś na żabiej turni
> Gdzie są takie tradycje ?
> Góry i piaskowce, w których obowiązują zasady
> ustalone 100 lat temu się nie liczą.
No, jak dla Ciebie góry się nie liczą, to niezły z Ciebie wspinacz.
Czesi do dzisiaj wiele swoich regionów nazywają "cwicznymi
skalami", co pewnie znaczy, że nadal traktują je nie inaczej
jak tylko trening przed górami.
> Nie rozumiem.
> Czyli na przykład na 'Filarze Dziewicy" w
> Podlesicach w ile ringów powinienem się wpiąć,
> skoro mój poziom to powiedzmy VI.5, a drogę
> prowadziłem już 48 razy. Bo mi się wydaje, że
> potrzebuję wszystkich, które tam są. Ale jak widać
> się mylę.
Faktycznie, nie rozumiesz.
Czy idąc w górach na łatwą drogę będziesz osadzał
przeloty wszędzie gdzie się da, czy tylko tyle, by
czuć się bezpiecznie i nie tracić czasu?
A od czego zależy to, czy czujesz się bezpiecznie?
Jest chyba oczywiste, że na tej samej drodze jeden
wspinacz z przyjemnością zaliczy żywca, inny osadzi
coś przed cruxami, jeszcze inny co dwa metry, o ile
tylko będzie możliwość.
Nie pisałem o celowym pomijaniu ringów (dla szpanu
chyba), tylko o opcjonalnym użyciu dodatkowej własnej
asekuracji.
> Czy może chodziło ci o to, że skoro jakaś droga ma
> przejscie np. solowe to powinno się ringi wyciąć ?
> Np. 'Chiński Maharadża'.
Ech, Less-R, skoro już się wysilasz by coś odpisać,
mógłbyś też trochę pomyśleć. Chyba, że tylko o
drobną wymianę złośliwości Ci chodziło - mi nie o to.
> To się tam wyprowadź i Czechów racz swymi
> przemyśleniami.
Brawo, punkt dla Ciebie, a może nawet dwa.