jacoos napisał(a):
> Hm, jest jeszce jedno rozwiązanie stosowane coraz częściej
> przez wspinaczy wielkościanowych (też próbowałem ale co z tego
> skoro bez lotów;-)) : JEDNA ZYŁA POŁÓWKOWEJ i JEDNA ZYŁA
> BLIŻNIACZEJ... To najlzejszy a mimo to bezpieczny zestaw
> (parametry pojedynczej żyły "bliźniaka" coraz bardziej zbliżają
> sie do połówek, a masa 10-15% niższa). Oczywiście w pierwszą
> wpinkę zawsze obie żyły..
Na własne ryzyko można stosować różne patenty ale co innego je szyrzej propagować.
Liny bliźniaczej _nie_wolno_ rozdzielać!
Tak więc proponowanego przez Ciebie zestawu nie można uznać za bezpieczny :(
> Nie został poruszony ogromny problem (w podręcznikach też jakby
> pomijany): otóż, jeśli choć raz rozdzielimy żyły przy wspinaniu
> z dwiema linami, potem nie możemy ich wpiąć razem w TEN SAM
> karabinek (czyli jakby znów złączyć); musimy zawsze,w przelot,
> ekspres, tasmę itp wpiąć dodatkowy karabinek dla drugiej żyły.
> Jest to spowodowane rózną prędkością przesuwu żył w karabinku
> przy wyhamowywaniu lotu i tarciem jedna o drugą (tworzywo lin
> zgodnie z normą EN 892 jest testowane do wytrzymania
> temperatury 200 stopni Celsjusza, a może wytworzyc się więcej
> i..kaplica).
Tu się zgadza.
Ale po co po rozdzieleniu ponownie łączyć żyły?
Jarek
Blondas Liwacz
Instruktor PZA
Moje wypowiedzi na forum nie są szkoleniem, szczególnie wyrwane z kontekstu lub błędnie odczytywane przez niekompetentne osoby.
Wspinanie jest potencjalnie niebezpieczne.
Chcesz się wspinać w naszych skałach? Wspomóż Nasze Skały!