>Polityka przyznawania obywatelstwa to całkowicie inna sprawa i nie wymagająca >takich nakładów. Może nawet być ekonomicznie korzystna.
Kryterium ekonomiczne to miecz obosieczny, bo co jeśli byłaby niekorzystna?
>jestem przeciwny odszkodowaniom, więc powyższe wywody mnie nie dotyczą.
Ja też, a dodatkowo przeciw odtwarzaniu przeszłej struktury demograficznej.
>przez ksenofobów!
ksenofob «człowiek niechętnie lub wrogo usposobiony do cudzoziemców i cudzoziemszczyzny albo obawiający się ich» SJP PWN
Nie zaliczam się.
Styk kultur, wymiana doświadczeń, małe grupy, studiujący czy pracujący cudzoziemcy są OK. Uważam natomiast, że po przekroczeniu pewnej "masy krytycznej", mniejszości, uchodźcy itp. powodują kłopoty. Krajem z takimi kłopotami była np. II RP (31% ludności niepolskiej). Wg spisu powszechnego 1931 (podobno i tak nieco sfałszowanego na korzyść narodowości polskiej): Ukraińcy 14%, Żydzi 9%, Białorusini 3%, Niemcy 2%, inni 3%. Państwa o takiej strukturze to, jak pokazują doświadczenia, beczka prochu.
>gdzie każdy "inny" uznawany jest za "odmieńca"
Postawa dająca się uzasadnić biologicznie.
>świetnie widać na konkretnych przykładach rejonów wielokulturowych
Są to przykłady "styku kultur", a nie państw z wielką ilością mniejszości narodowych. A nawet gdyby, to czy są to rzeczywiście przykłady pozytywne i dla kogo?
>wielokulturowe Zjednoczone Królestwo
Współczesne? Jeśli współczesne, to niedługo wyjdzie im to bokiem. Jeśli historyczne, to nie zgadzam się na określenie "wielokulturowość" w stosunku do historycznego UK.