<Nauka rozwija się poprzez błędy. Jeśli historycy nie szukają mechanizmów, pozostaje im opisywać zdarzenia.
Jeśli pojmujesz owe "mechanizmy" jako dające możliwość przewidywania przyszłych wydarzeń,zwłaszcza stawiania "długoterminowych prognoz"-to takich mechanizmów istotnie historycy nie poszukują.Z przyczyn logicznych które dobrze wyłożył Popper w swojej "Nędzy Historycyzmu".
Żebyś mnie dobrze zrozumiał-chodzi tutaj o mechanizmy "stricte historyczne"a nie o banalna tezę ze np "natura ludzka" czy tez ewolucja(zwłaszcza ta która dotyczy kultury) mają wpływ na historię, podobnie jak zmiany klimatyczne etc, etc....
Tyle ze takie mechanizmy dają co najwyżej pole widzenia "ślepego zegarmistrza"-w kolokwialnym znaczeniu "przewidywanie historii" polega na czymś innym-na przewidywaniu konkretnych wydarzeń politycznych po prostu-w długofalowej skali
<w błędzie i nie są więcej warci od dysku twardego - worka informacji.
Historia "służy do czegoś innego" niz fizyka..... Historia zasadniczo realizuje potrzebę emocjonalną-jest nią jakaś identyfikacja(być może to uwarunkowanie ewolucyjne, kulturowe na pewno)
Wiedza o tym "co się wydarzyło" i jakie były przyczyny (konkretnych) wydarzeń jest mniej więcej tym samym co wiedza na temat kim była Twoja matka i ojciec.Być może Ty jesteś człowiekiem dla którego taka wiedza, tym samym emocja jest zbędna, możesz się bez niej obyć-ale dla gros ludzi jest ona niezbędna-każda kultura "wytworzyła"zresztą swoja historię-podobnie zresztą jak wierzenia religijne.
Postulat "społeczeństwa' ahistorycznego-jest równie realny i ma podobne walory jak postulat społeczeństwa w którym wszyscy są anonimowi
< Fizyka składa się chyba z samych błędnych teorii, które są jednak coraz bliższe prawdy, matematyka przez tysiące lat obarczona była ciężkim błędem, a teraz może jest - może nie jest - ważne, że wiemy, że nie można pokazać, że nie jest.
Ani fizyka ani matematyka nie mogą być "bliższe prawdy" w sensie języka dyscyplinarnego którym się posługują....."Prawda" jest pojęciem filozoficznym-tym samym historycznym-albowiem filozofia jest nie odrywalna od historii(myśli ludzkiej)
Tym samym skonstruowałeś metaforę zawierającą podstwowy błąd kategorialny.
Każda dyscyplina ma swój język-niemniej nie może się obyc bez "zapożyczeń" języków innych dyscyplin ..Inaczej byłaby "sobie a muzom" tzn nie byłaby intersubiektywna-vulgo "obiektywna".Wymóg ten dotyczy także matematyki i fizyki.Jak zlikwidujesz historię czy filozofię-owe "królowe nauk" przestaną być obiektywne( w sensie:komunikowalne)Przykro mi Hans...ale byłoby rozsądnie abyś się wycofał ze swojego pogardliwego stosunku do takich dyscyplin jak historia.Z tych samych powodów dla których warto się wycofać z zapychu nad chujowym przelotem.
Nikt nigdy nie twierdził ze historia to nauka( w sensie hard science)Jeżeli ktoś tak twierdzi-to jest szamanem który znalazł postulowane przez Ciebie "mechanizmy"......Maja one walor "kamienia filozoficznego"-tzn czynią zwyczajnego oszusta(jak Tusk)-a nie historyka.
Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-06-09 18:08 przez Szalony.