Szalony Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Z rewolucją homoseksualną nalezy walczyc jak z marksizmem-zasadniczo z tych samych powodów!....
Marksizm to była tylko teoria, praktyką był komunizm.
Dla mnie różnica pomiędzy komunizmem a "rewolucją homoseksualną" (czy jak to nazwać) jest zasadznicza i polega na tym, że komunizm zmuszał ludzi pod groźbą kar (dyktatura!) do określonych zachowań zgodnych z "systemem".
Narzucał siłą okreśłone postępowanie ludziom o odmiennych poglądach. Odmienne poglądy nie powinny nikomu przeszkadzać. Ale używanie przemocy - tak.
W przypadku homoseksualizmu nie ma mowy o narzucaniu innym czegokolwiek. Wręcz odwrotnie: niektórzy domagają się tylko określonych praw dla siebie. Natomiast przeciwnicy tego chcą wprowadzić dyktaturę, wg swoich przekonań. Więc mnie z komunizmem i dyktaturą, niestety, ale bardziej kojarzy się postępowanie strony przeciwnej.
Istota rzeczy leży w tym kto wobec kogo używa siłowych argumentów (tzn. wymusza określone zachowanie). Gdyby homoseksualizm polegał na zmuszaniu heteroseksualistów do homoseksualizmu, to byłbym pierwszy jego przeciwnikiem. I vice versa. To jest istota mojego sprzeciwu.
W różnych "artykułach programowych" (nie muszę cytować, bo pewnie znasz je lepiej ode mnie) niektórzy znani wspinacze wyraźnie podkreślają, że nie-wspinacze nie tylko nie powinni narzucać reguł dla wspinaczy, ale idą jeszcze dalej (z czym ja się zupełnie nie zgadzam!!), że nie-wspinacze nawet opinii nie powinni na ten temat wyrażać. Dokładnie taka sama zasada powinna dotyczyć wszystkich mniejszości (wspinacze to też mniejszość). Tyle, że nie w aż tak drastycznej formie -- wystarczy, żeby ludzie spoza danej mniejszości
nie narzucali jej swoich reguł siłą.
A swego czasu też wspinaczy uważano za rodzaj samobójców (kapliczkę straceńców), a samobójstwo kiedyś było karane więzieniem, bo było tabu... :)
Obawiam się, że dalej niż "protokół rozbieżności", w tej materii nie zajdziemy.