Umasowienie Wspinaczki! Veto!

14 paź 2004 - 14:11:20
Starzy bywalcy forum wiedza, ze darze szczegolnym zainteresowaniem problemy moralno etyczne zwiazane ze wspinaniem. Kiedys prowadzilem rekolekcje na temat czy powinno sie pomagac idiotom w gorach i uzylem przykladu Ukrainca, ktory w trampkach chcial wejsc na Denali. A ze na Brytanie sie nie dyskutuje tylko walczy, wiec i walka byla dluga, ostra lecz merytorycznie kiepska. Nikt nie potrafil rozwiazac prostego zadania z etyki. Emocji bylo wiele. Jednak nie bede odgrzewla starych majtek i chcialbym poruszyc inny temat zwiazany z etyka, ktory mi kolata sie w glowie. Temat kielkowal przez dlugi okres czasu a temat o Martynie Wojciechowskiej tylko mnie sprowokowal do przelania tych moich mysli na wirtualny papier.

Wspinanie staje sie popularne. Z roku na rok widac jak coraz wieksze rzesze turystow pnacych sie na szczyty. Wspinanie rozwija sie dynamicznie do tego stopnia, ze czesto na weekendy skalki sa kompletnie zapchane wspinaczami roznej plci, kultury, i etyki. Coraz czesciej sie zdarza, ze naprawde nie ma gdzie zawiesic wedki lub trzeba czekac godzinami w kolejce aby moc wejsc na ulubiona droge. Z pochodem tlumu ida krok w krok chamstwo i kupa smieci. Coraz czesciej w gorach widzimi ludzi przypadkowych i zaloze sie, ze wielu z nas skrobie sie po glowie i zastanawia sie skad to sie bierze? Skad raptem panu Eks i pani Eksinskiej wpadlo do glowy aby zawiazac line i pojsc loic? Przeciez oni tu pasuja jak przyslowiowy zab w dupie! Czlowiek stoi, oczy przeciera i nie moze zrozumiec dlaczego w ciagu ostatnich paru lat wspinaczka zaczyna przybierac cechy sportu masowego. Ktos rzec moze, ze przesadzam. Czyzby?

Aby wejsc na Denali trzeba wypelnic podanie kilka miesiecy na przod, a jak juz tam sie dojedzie to otoczonym sie bedzie przez setki chcacych stanac na dachu Ameryki Polnocnej. Podobnie jest z Aconcagua, wprawdzie podania nie trzeba pisac, ale nie jest to gora ktora chcialbym odwiedzic. Uwazam ja za szczyt konizmu. Horsizm ucielesniony. Wiem, ze zaraz podniesie sie larum. Mam to jednak gdzies. Aconcagua po Mt. Everest to najlepszy przyklad co moze spotkac gory gdy zacznie sie propagowac wspinanie w nie przemyslany sposob. Jak tak dalej pojdzie to aby ochronic Denali, wprowadza zapisy i bedziemy stac w kolejce jak po paszport w PRL.

Mam pytania na ktore powinnismy sobie odpowiedziec. Po pierwsze czy powinno sie propagowac wspinanie? Jezeli tak to jak to zrobic? Kto powinnien a kto nie powinnien popularyzowac nasza dzialalnosc? (Wspinaczka szeroko rozumiana nie jest dla mnie sportem.) Czy osoba, ktora zaliczy Aconcague lub Elbrus staje sie automatycznie wspinaczem? Czy nieustraszona Martysia Sliczne Cycki stala sie kobieta wspnajaca dlatego, ze do dziecka fascynowali ja nasi czepioni i pewnego dnia wstala z lozia i postanowila isc w ich sladzy i weszla na Mt. Blanc w mysl zasady dosc czekania czas na czyny?

Jestem przeciwnikiem promowania wspinania. Jednak wspinanie sie rozwija i bedzie promowane. Tak wiec, ten moj sprzeciw jest nie realny. Trzeba sie zastanowic jakie formy promowania moge uznac za stosowne a jakie nie. Komu wypada propagowac wspinaczke a komu mam prawo opowiedziec bajke o wezu?

Napewno wspinaczke powinien promowac wspinacz a juz najlepiej wspinacz z tzw. osiagnieciami. Jest tu jednak pewien szkopul. Jest pewna subtelna roznica miedzy Sir Edmund Hilary a panem Alesister Crowley. Pierwszego pana nie trzeba przedstawiac. Postac znan i lubiana. Zdobyl Everest i zbudowal wiele szkol i klinik dla mieszkancow Himalaii. Chluba naszego wspinaczkowego grajdola. Pan Crowley jest rodzynkiem o ktorym nasz swiatek raczej chce zapomniec. Trzeba przyznac, ze za nim wymyslil swoja wlasna religie mial wybite osiagniecia wspinaczkowe. Byl jednym z pionierow wspinaczki skalkowej. Koneserzy napewno slyszeli o Crowley’s Crack wycenionej na XS 5a. Podczas wspinaczki nosil w kieszeniach kamienie, ktore klinowal w szczelinach dla wlasnej protekcji a czasami aby ulatwic sobie wejscie. Mimo wielu niekwestionowanych osiagniec, ciezko mi jest wyobrazic sobie aby jakikolwiek rodzic stawial Alesister za wzor do nasladowania. Jednak trudno mi jest wyobrazic sobie nastepujaca sytuacje:
- Widzisz synku tego lysego pana na obrazku z dziwnym wzrokiem? To Alesister Crowley. On byl pionierem lojenia i jako pierwszy probowal wejsc na K2. Doszedl do wysokosci 6286 metrow co bylo rekordem na owe czasy. Alesister jako pierwszy rozpoznal obrzeg mozgu spowodowany duza wysokoscia i napisal wiele ksiazek. Ozzi Osborne napisal o nim piosenke.
-Tak synku. Ozzie to ten pan co mamla i ktorego nie mozna zrozumioec jak mowi.
- Nie, on nie ma wady wymowy. Jak by Ci to powiedziec synku; Ozzi tak jak Alesister i czasami tatus z mamusia, polykal duzo takich kolorowych pastylek i zapijal je alkocholem a to spowodowalo, ze teraz belkocze.
- Tak synku. Po tych pastyleczkach tatus i mamusia sa bardzo weseli. Duzo sie smiejemy a czasami czyscimy dokladnie mieszkano.
- No wlasnie tak jak to bylo kiedy przyszedl wujek Zbyszek z Cicia Zosia. Pamietasz jak zjedlismy te suszone grzybki i dziwilismy sie, ze slowo GROSZEK moze byc tak smieszne?
- Tak, tak. Wtedy to wlasnie wujek Zbyszek schowal sie do lodowki i szukalismy go dwie godziny.
- No wlasnie, synku, jak sie zbyt czesto spozywa te pastyleczki i grzybki to tak jak wujek Zbyszek i Ozzi masz koncentracje na pozionie muszki owocowki i zaczynasz niewyraznie mowic. A teraz chodz zobaczymy w slowniku co znaczy hedonizm, pederastia i opiaty, abys mugl glebiej zrozumiec slowa hymnu Ozziego na czesc Alesister Crowley, ktory z wiekiem zmienil swoje imie na Wielka Bestia 666. A wiesz, ze Beatles tez lubili pana Crowley?

Moze i sa domostwa, ktore wlasnie w takie wartosci chca przekazac swoim pociechom, ale nie sadze aby bylo ich zbyt wiele. Wiec mozna smialo odrzucic postacie typu Crowley jako rzecznika naszego srodowiska.

Twierdze, ze wiekszosc z nas chcialaby aby wspinanie i gory kojarzyly sie z Klimkiem Bachleda, Bronislawem Czechem, Stanislawem Marusarzem, Janem Dlugoszem, generalem Mariuszem Zaruskim, Arturem Hajzerem, Andrzej Zawada. Lista jest dluga. Warto by wymienic chodz paru Amerykanow takich jak Royal Robbins, John Muir, Yvonne Chouinard, Tom Frost. To wlasnie przed tymi ludzmi chylimy czola. To wlasnie ich chcemy nasladowac. To wlasnie w ich slady chcemy isc. Wielu z nas zaczelo sie wspinac nie dlatego, ze w telewizji obejrzelismy przeglad sportow ekstremalnych i wspinaczka wpadla nam w oko, ale bylo to swego rodzaju poszukiwanie swiata bez falszu. A nawet jakby ktos trafil w ten wspinaczkowy grajdol po obejrzeniu czegos tam w TV to dosc szybko sie zorietowal, ze w tej naszej zabawie cos jest wiecej niz pogon za nowa droga, wysrubowanymi trudnosciami, gra w numerki, i byciem macho. To nieokreslone cos, laczy nas i uzaleznia nas od wspinu. Nieodzownym elementem tego ulotnego czegos co nas laczy jest etos wspinu, ktory tworzy WSPINACZ zwany rowniez lojantem.

Lojant jest to osoba o specyficznej charakterystyce. Musi byc indywidualista i ekscentrykiem z urodzenia. Kazdy z nas stal raczej na uboczu tzw. smietanki towarzyskiej, ktora zawsze sie zastanawiala co ten Iksinski dzis odpierdoli. Jak wszyscy szli w lewo to Lojant szedl w prawo. Jak wszyscy sluchali Modern Talking to Lojant sluchal Metalu i lazil obdarty. Lojanta pokoj wygladal jak biblioteka narodowa po huraganie. Dla rozrywki czytal encyklopedie i slowniki. Jak kazdy Sybaryta, Lojant, posiadal starannie dobrana kolekcje pism przyrodniczych redagowanych przez Terese Orlowska. Ot takie dziwne dziecko i lepiej go nie zaczepiac bo wpierdoli. W koncu jak juz Lojant sie doczolgal do tych skal to natychmiast stawal sie czescia permanetnego krajobrazu. Czy to w dzien czy w nocy, w descz czy w pogode, Lojant zawsze tam byl.

Aby loic trzeba bylo kasy i to sporej. Lojant albo ma kase i nie ma czasu loic albo kasy nie ma, ale za to ma duzo czasu na lojenie. (Sa tez wypadki, ze nie ma i kasy i czasu aby loic.) Praca jest nieodzownym elementem etosu kazdego lojanat na calym swiecie. Musi to byc jednak specyficzna praca. Tu osmiele sie sparafrazowac slowa Starosty. Lojan zarabia na zycie i wspin wykonujac prace fizyczne po ktorych myjac sie, zaklada beret, patrzy w lustro i rzy jak kon. Tak prosze panstwa, rzy jak kon. Kazdy lojant wykonywal upokarzajace prace aby uciulac te pare stow na wspin i zycie. Tu malo jest wyjatkow. Nie ma co sie wstydzic panowie i panie. Takie jest zycie i taki jest nasz etos. Bo nikt mi nie powie, ze sprzatanie sklepow, praca na dachach, w restauracjach i na wysokosciach, wsrod tepego dresiarskiego motlochu, ubogaca intelektualnie moja dusze. A jednak aby zawiazc line na Wyspie Bafina czy wspiac sie po scianach El Capitan jestesmy wstanie wypic te pare jaboli za garazami z kolegami z pracy co by az tak chujowo nie bylo w robocie. Zniesiemy szefa polglowka, ktory ledwie co zdal podstawowke. Mimo iz trzyma cep gazete to do konca nie wiemy czy potrafi ja przeczytac czy wlasnie zabrako paieru toaletowego w wychodku a szefowi zachcialo sie srac? Jak juz dotrzemy do domu po upiornym dniu kretynskiej roboty to czujemy jak nam kopyta wyrosly a chomonto wtarlo sie gleboko w kark. Potrafimy sie do pewnego stopnia upodlic i skurwic tylko po to aby powachac Patagonie. Starosta ma racje. Kazdy z nas zarzal radosnie przed lustrem.

Smak porazki jest przyprawa w ktorej kazdy lojan jest dobrze zamarynowany. Pogoda, koledzy lojanci, lub lokalsi platali rozne figle, ktore skazywaly na niepowodzenie misternie zaplanowana wyprawe zycia. Lojant wracal zly jak glodny niedzwiedz. Rzucal w kat szpej i przyrzekal, ze juz nigdy wiecej nie pojdzie w skaly! Ma dosc tego kretynskiego zajecia, ktore do niczego nie prowadzi. To byl ostatni wyjazd. Jutro jade nad morze! Na dupy! Tydzien mija i lojant jest w skalach. A po miesiacu z rozesmiana geba opowiada nastepna przygode jak to on, heros uratowal sypiaca sie wyprawe i jak to go wszyscy zrobili w ciula a on mimo wszystko pociagnal ta droge tyle ile mogl no ale Yeti przyszedl, wpierdoli pasze i trzeba bylo wracac do domu. Po pol roku, lojant rzy przed lustrem. Liczy dni i grosiki. Czeka z utesknieniem na ta chwile kiedy siedzac na tobolach pod Tarango Towers liczy wyciagi.

Dusze lojanta ksztaltuja tez koledzy Lojanci, ktorzy sa za a nawet przeciw twoim wspinaczkowym sukcesom. To wlasnie oni potrafia godnie i z finezja obrzucic blotem twoj wyczyn. Juz myslales, ze wrocisz na tarczy z warzynem na glowie a tu taki @#$%&....Poddany zostaniesz kostruktywnej krytyce i kolektyw bedzie oczekiwal od ciebie konstruktywnej samokrytyki, zgodnej z panujacym swiatopogladem. Koledzy rowniesz wytkna ci wszystkie twoje ulomnosci i fakt, ze wlasciwie to lojantem nie jestes bo jeszcze nie zaliczylez zadnej drogi 5.15c. Jak nigdzie indziej twoja wiedza wspinaczkowa nie zostanie wysmiana i wyszydzona przez specjalistow, ktorzy juz od lat w gorach nie byli a jak byli to cieko gwizdali na banalach. Oczywiscie to piekielko ma swoje i zalety. Jest z kim wypic i zabawa bywa przednia. W gorach zazwyczaj sciagna twoja odmarznieta pupke gdy jest w potrzebie; przewina, opudruja i utula. Sa opowiesci o Lozowaniu i ciosie wirujacej piesci. Jest Kazio Morderca i jego wyrafinowany szpej dla koneserow. Wiesz, ze koledzy nie opuszcza cie w potrzebie. A jak zapukasz do swietego Piotra to odprowadza cie i w ich pamieci zostaniesz na zawsze. Czujesz sie, ze jestes potrzebny. Czujesz cieplo i przyjazn. A tak na dobra sprawe to nikogo nie obchodzi na jakim poziomie sie wspinasz i tak zmusza cie abys wspinal sie lepiej niz zeszlego dnia.

Dusze Lojanta ksztaltuja wyprawy. Te co sa udane i mile odchodza szybko w zapomnienie. Wlasciwie nie ma o czym mowic. Droga byla ladna. Pogoda idealna. Kumple tez weseli i mili. Jednym slowem miodzik. Najlepsze wyprawy sa te nie udane. O nich sie mowi a wlasciwie torturuje sluchaczy, ktorzy ze wspinaczka maja malo wspolnego. Opowiada sie ze szczegolami jak to malo zycia czlek nie postradal podczas zalamania pogody. Jak to zgubil sie w gorach i umieral z wyczerpania. Nie zapomina wspomniec, ze stracil caly sprzet i na sznurowkach zjechal w sztormie 1000 lecia do ponoza gory i w sandalach, jak Mojzesz, przeszedl przez lodowe morze. To nic, ze wszyscy maja juz dosc tych opowiesci, ze je slyszeli milion razy i ze za kazdym razem jak opowiada gory staja sie wyzsze a przepascie glebsze, Lojant dalej snuje bajdy i ma w dupie ziewajaca publike, ktora z grzecznosci nie przerywa monologu nawiedzonego mitomana.

Moja ulubiona wyprawa byl wyjazd na Longs Peak w stanie Colorado. Plan byl prosty. Przemierzyc 1100 mil w 15 godzin aby nastepnego dnia wejsc na szczyt i w niedziele wieczorem byc w domku w ramionach zony. Czterej pancerni bez psa, ruszyli w sina dal. W 15 godzin dojechali pod szczyt. Plecaki na garb i chajda pod diament Longs Peak. Slneczko swiecilo. Milo bylo. Jednak biedny Jeff i Chris zaczeli miotowac pod Chasm Lake. Szybko przepakowalismy sprzet. Jeff i Chris postanowili wrocic bo wysokosc ich zmogla. Ron i ja zdecydowalismy sie na dalszy marsz. Szybko przepakowalismy sprzet. Jako, ze jestem wyczulony na bezpieczenstwo zabralem apteczke wielkosci torby tenisowej i ruszylismy wartko w gore zlebem Lamb Slide. W polowie zlebu, Ron zaproponowal aby sie zwiazac lina tylko ze line zabral Jeff i Chris. Ich male postacie szybko zniknely za grania. Dluga minuta ciszy uczcilismy pamiec o linie, nastepnie Ron nie omieszkal wyglosic oracji na czesc apteczki i mojego do niej przywiazania. Ja zas nadmienilem, ze Ron zapomnial topo drogi, ktora tak ladnie zalaminowal. Tak wiec po owocnej dyskusji w waskim gronie postanowlilismy zaliczyc ta gore. To bylo trzecie podejscie. Juz mialem jej dosc. Tym razem musze byc na szczycie. Sama droga miala tylko jedno miejsce, ktore teoretycznie wymagalo liny, ale bedac uwaznym mozna przejsc te kominy wycenione na 5.4 na zywca. Strach troche dupe sciskal. Jednak weslismy. Udalo sie i cali i zdrowi zeszlismy z gory. Jeff i Chris przecierali oczy. Sami przyznali ze dosc dlugo milczeli jak wyciagneli line z plecaka a i nocy raczej nie przespali.

Po odpowiednim ubarwieniu, nasza przygoda moze przybrac rozmiary Iliady i Odyseii. Ba! Dodam ze dwa smoki, elfy i gnomy a Tolkien mi nie dorowna! Co ciekawe to kazdy z nas przezyl podobna historie. Kazdy z nas odpowiednia ja przerabia co by gawiedz miala radosc.

Wiem. Juz tak nudze chwile, ale uwazam, ze ostatnimi czasy nasza przygoda z gorami przyciaga ludzi, ktorzy nie rozumieja naszego etosu. Coraz czesciej widzimy ludzi pokroju Sandy Pittman czy Martyny Wojciechowskiej idacych na szczyty o ktorych wielu z nas marzy! Oni moga tam wejsc tylko dlatego, ze ich na to stac. Co najgorsze, wielu przewodnikow, z niezrozumialego dla mnie powodu, umozliwi im wejscie na Everest, Denali i wiele innych szczytow. Wielu laikow zaczyna odnosic wrazenie, ze Everest jest dostepny dla kazdego, wystarczy tylko chciec. Co rusz slyszymy, ze niewidomy dotarl na szczyt, sedziwy dziadek tez tam byl, nie wspomne juz o nastolatuku co ma jeszcze mleko pod nosem. Niedawno slyszalem, ze nawet Tom Cruise tam sie wybiera! Sam na wlasne oczy widzialem jak tabuny stonki szly na szczyt Mt. Rainier. Oni ida tam nie po to aby uciec od codziennego falszu i zaklamania. Oni ida tam aby chodz przez moment otrzec sie o smierc i powiedziec w biurze, ze oni tez potrafia zyc na krawedzi zycia i smierci. Oni tez potrafia pokonac strach i zdobyc kazda gore. Dla tych ludzi wspinaczka jest droga do podniesienia ich prestizu spolecznego. Poprzez wspinaczke i uprawianie tzw. sportow ekstremalnych chca sie odroznic od szarego tlumu w ktorym przyszlo im zyc. Wiec uczestnicza w wyscigach przez pustynie. Traca czas na szkoly przetrwania. Ucza sie jak przejsc dzungle w slipkach mimo iz zyja w Nowym Yorku a Borneo zobacza tylko w albumie. Telewizja napedza ten obled pokazujac programy z ekstrema i nikt sie nie zastanawia nad konsekwencjami a one moga byc tragiczne. Najglosniejszym przykladem tego idiotycznego pedu ku tanim emocjom byla tragedia podczas wyprawy na Everest z 1996 roku.

Nie wyobrazam sobie aby odpowiedzialny przewodnik zdecydowal sie na zabranie ludzi na Everest, ktorzy nie umieja zapiac rakow! Jak mozna bylo zabrac Sandy Pittman?! Przeciez ona w zyciu by nie weszla na szczyt gdyby szerpa nie zaciagnal ja jak konia na postronku! Tylko dzieki sp. Anatoliemu glupia siksa przezyla ten koszmar. To ze Sandy weszla na kilka szczytow z przewodnikami wcale nie znaczy, ze stala sie pelno wartosciowym wspinaczem. Wejscie z przewodnikiem na Denali, Aconcagua czy na Elbrus, standartowa droga, nie upowaznia do wejscia na Everest a tym bardziej nie upowaznia do gloszenia wszem i wobec, ze sie loi. Fajnie, ze Martysia weszla na Mt. Blanc i Kilimanjaro. Tylko Martysiu pamietaj, ze twoja przygoda z gorami moze sie skonczyc tak jak Sandy Pittman. Za jej niepochanowane ambicje i swoja niewatpliwa glupote Scott Fisher zaplacil zyciem.

Poprzez swoja pozycje w elitach spolecznych, ludzie typu Sandy, Martyna, Steve Foset czy Tom Cruise, chcac czy nie chcac, tworza zludne wyobrazenie o wspinaczce. Zwykly smiertelnik odbiera wspinaczke jako chwilowa i w miare bezpieczna przygode, ktora warto sprobowac. Ot takie fajne ciastko. Gryz Everesciku, miam, mniam a po powrocie pojdziemy nurkowac z rekinami a na final pokazemy nasze przygody w okienku tak jak to Martysia robi w telewizji. Bezmyslny motloch wywnioskuje - wspinaczka....tez mi cos! Dziadek wlaz na Everest to i ja moge. Propagowanie wspinaczki w formie ekstremalnej igraszki ze smiercia, ludzka slaboscia, telewizyjnego szolu jest zgubne dla wspinaczki. Jeszcze nie widzialem aby kto kolwiek sie sprzeciwil temu szalenstwu! Czy naprawde nikt nie widzi, ze ci ludzie trywializuja to co dla nas stalo sie nierozerwalna czescia naszego zycia? Wspinaczka nie moze stac sie zjawiskiem masowym na skale narciarstwa czy biegania! Nie wolno dopuscic aby sie takim stala! Same gory tego nie wytrzymaja.

Dzieki naglej popularyzacji wspinu, Everest i Aconcagua staly sie smietniskami. Apel Sir Hilary aby dac gorze odpoczac przez rok i zaprzestac wspinaczki pozostal bez zadnego echa. Tlumy koni jak lazly tak dalej ida zostawiajac za soba tony smieci. Mt. Blanc, Denali, Kilimanjaro, Mt. Rainier i wiele innych szczytow przezywa prawdziwy najazd Hunow. Jeszcze w USA parki sa wstanie kontrolowac te tabuny Martys, ale kraje mniej rozwiniete juz maja z tym problemy. Nawet Alpy powoli lecz systematycznie sa zakochiwane na smierc. Aby sie wspiac na Nosa czy Zodiak trzeba stac w kolejce. Coraz czesciej niepisane zasady etyczne dotyczace wspinaczy sa nagminie lamane przez nowa fale pasjonatow ekstremy. Skalki sa zapchane. Coraz czesciej zamiast milej i przyjaznej atmosfery, dresiarstwo zalewa nasze skaly. Powoli przyjemnosc ucieczki w skalki przemienia sie w niesmak. Aby uchronic ten nasz raj utracony zaczynamy byc agresywni wobec stonki zalewajacej nasze gory.

Promocja naszej dzialalnosci powinni sie zajac ludzie pokroju Sir Hilary, Yvone Chouinard, Artur Hajzer, Tom Frost, Fred Becky, John Muir, John Bachar i wielu wielu innych. Tylko tacy ludzie sa wstanie wytlumaczyc nasz etos. Wyperswadowac tlumom zadnym krwi, ze we wspinaczce nie chodzi o ekstreme. Wspinaczka to nie zawody gladiatorow. Wspinaczka to jedno z niewielu zajec lub jak kto woli sportow gdzie nie da sie oszukac. Jakiekolwiek oszustwo jest szybko weryfikowane przez skale. We wspinaczce zadne srodki dopingowe nie pomoga wspinaczowi pokonac strachu, pogody i skalnych trudnosci. Skalna sciana szybko zdziera z lojanta wszelki falsz. Realia gor i niebezpieczenstwo z jakim ma do czynienie lojant wydobywaja najjasniesze i najciemniesze strony naszego charakteru. Nic nie da sie ukryc. W gorach jestesmy obnarzeni. Podczas wspinaczki nie jestesmy wstanie kontrolowac naszych slabosci i przywary, ktore tak skrzetnie ukrywamy na nizinach wsrod anonimowego tlumu.

Istotne jest aby ludzie wreszcie zrozumieli, ze zaczynajac wspinaczke nie zawsze dochodzimy na ten szczyt co chcemy. Mimo iz najpierw wydaje nam sie, ze zdobylismy K2, Everest czy poprowadzilismy Salathe na El Capie to pod koniec moze sie okazac, ze nasza wspinaczka poprowadzila nas tak jak Sir Hilarego do wybudowania szpitali i szkol. Yvonne Chouinard zaprowadzila w swiat biznesu. Najpierw aby sie wspinac produkowal sprzet i dzieki jego pracy mamy Black Diamond i Patagonie. Co ciekawe, Yvonne jako pierwszy zamiescil w swoim katalogu z 1972 roku artyklu ukazujacy dewastacje skal spowodowana nadmiernym haczeniem. Wlasnie po tym artykule zaczeto coraz powazniej mowic o ochronie naszych gor. Jesienny katlog Patagoni na 2004 nie tylko zawiera oferte dobrej jakosci fatalaszkow, ale i artykuly opisujace zgubny wplyw konsumcyjnej polityki rzadu napedzanej przez nasza chec posiadania coraz to nowszych swiecidelek. John Muir, mistyk, przekonal prezydenta Roosevelta aby ochronil nasza Mekke jaka jest Yosemitie Valley. Sp. John Bachar mial pierdolca na punkcie etyki i kucia w skale. Jego bezkompromisowe podejcie po dzis dzien odbija sie echem wsrod lojantow. Ale nie zapomnijmy tez, ze wspinaczka moze okryc nas imfamia tak jak stalo sie z Sandy Pittman.

Nie chce aby wspinaczka przerodzila sie w masowke. Nie chce aby Martyna Wojciechowska promowala lojenie. Nie chce aby moje przezycia sprowadzone zostaly do kretynskiego toru przeszkod dla znudzonych i sfrustrowanych urzedasow co nie wiedza na czym im dupa jedzie. Wszystkiego juz poprubowali to czas na Everest. Nie! Veto Waszmosciowie i Wacpanny! Nie! Nie i basta!
Podziel się:
Temat Autor Wysłane

» Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 14 paź 2004 - 14:11:20

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Manu 14 paź 2004 - 14:28:36

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

VoY 14 paź 2004 - 14:57:27

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Irek 14 paź 2004 - 15:03:07

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

kfark 14 paź 2004 - 14:58:52

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

dr know 15 paź 2004 - 08:09:47

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

ROCKDUDE 14 paź 2004 - 15:25:57

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

bystander 14 paź 2004 - 15:56:15

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 14 paź 2004 - 23:47:10

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

RIEMMANN27 15 paź 2004 - 05:02:28

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

srajtaśma 14 paź 2004 - 15:31:23

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

bodkin 14 paź 2004 - 16:09:03

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

wara 14 paź 2004 - 19:35:10

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

tami 14 paź 2004 - 20:28:02

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Maciej 14 paź 2004 - 21:26:53

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

szerszeń 14 paź 2004 - 21:28:03

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

togo3 15 paź 2004 - 08:20:17

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

No_way 15 paź 2004 - 08:57:36

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

VoY 14 paź 2004 - 21:39:30

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Irek 15 paź 2004 - 07:36:03

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

smallpox 15 paź 2004 - 08:29:52

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 13:21:18

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

smallpox 15 paź 2004 - 16:01:50

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 17:53:57

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

smallpox 15 paź 2004 - 19:52:51

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 19:55:45

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Stalowe Palce 14 paź 2004 - 22:32:06

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 14 paź 2004 - 22:41:55

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

VoY 15 paź 2004 - 11:23:35

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

dr buchadło 14 paź 2004 - 23:52:33

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

ROCKDUDE 15 paź 2004 - 05:42:35

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Jacolelcap 15 paź 2004 - 06:03:11

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Manu 15 paź 2004 - 07:05:33

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 14:28:32

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Jacolelcap 15 paź 2004 - 07:10:43

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 13:05:34

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 13:26:52

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 11:27:55

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Jagger 16 paź 2004 - 15:19:16

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 16 paź 2004 - 16:03:38

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Jacolelcap 17 paź 2004 - 07:16:44

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 17 paź 2004 - 19:10:05

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Irek 17 paź 2004 - 19:49:29

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Jacolelcap 17 paź 2004 - 20:23:02

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

mareguli 15 paź 2004 - 06:46:46

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

No_way 15 paź 2004 - 07:01:20

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

kierownik 15 paź 2004 - 08:06:28

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Tomasz Kopys 15 paź 2004 - 08:12:43

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

antychryst 15 paź 2004 - 08:39:58

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

kierownik 15 paź 2004 - 08:57:26

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

antychryst 15 paź 2004 - 11:18:33

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

pozzie 15 paź 2004 - 09:54:28

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Jacolelcap 18 paź 2004 - 00:10:32

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

James Bond 15 paź 2004 - 09:14:39

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

bodkin 15 paź 2004 - 10:38:07

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

kwadrat 15 paź 2004 - 10:49:20

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Marcinos 15 paź 2004 - 10:59:36

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

VoY 15 paź 2004 - 14:13:23

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 14:22:42

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

mareguli 15 paź 2004 - 16:08:42

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 17:51:44

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

VoY 15 paź 2004 - 16:16:10

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

mareguli 15 paź 2004 - 19:07:46

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 19:17:37

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

smallpox 15 paź 2004 - 20:05:08

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 20:19:36

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

smallpox 15 paź 2004 - 20:24:32

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 20:39:04

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

smallpox 15 paź 2004 - 20:56:54

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Piter 15 paź 2004 - 20:46:57

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 20:50:56

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

smallpox 15 paź 2004 - 21:03:18

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 15 paź 2004 - 21:06:24

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

genowefa 15 paź 2004 - 22:02:11

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Dzik 16 paź 2004 - 16:01:53

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Sting 16 paź 2004 - 10:19:05

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

elektrycerz 16 paź 2004 - 16:08:24

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Hagan 17 paź 2004 - 09:51:37

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

behemot 17 paź 2004 - 11:18:36

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Jacolelcap 17 paź 2004 - 15:23:14

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Starosta 17 paź 2004 - 15:56:13

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Jacolelcap 17 paź 2004 - 17:33:30

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Irek 17 paź 2004 - 18:34:06

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Jacolelcap 17 paź 2004 - 22:49:03

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Irek 18 paź 2004 - 13:07:14

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Starosta 17 paź 2004 - 17:44:46

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Jacolelcap 17 paź 2004 - 18:16:28

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Starosta 17 paź 2004 - 18:31:43

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Irek 17 paź 2004 - 21:12:43

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

RIEMMANN27 18 paź 2004 - 05:04:03

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

bodkin 18 paź 2004 - 12:25:11

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Starosta 17 paź 2004 - 21:19:32

Re: Umasowienie Wspinaczki! Veto!

Irek 17 paź 2004 - 21:41:57



Nie możesz pisać w tym wątku ponieważ został on zamknięty