Do Ciebie i do innych dyskutantów, nie tylko o tym na czym się nie znam (przejście GGT) poprzez to na czym się trochę znam.
Słowa mają kluczowe znaczenie i nie wiem, czy piszący i czytający tak samo je rozumieją. Chyba tu kluczowym jest słowo - kłamstwo.
W moim najgłębszym przekonaniu kłamstwo to "Wypowiedź mająca na celu wprowadzenie odbiorcy w błąd."
Od razu zwrócę uwagę na rzecz następującą - można więc kłamać nie rozmijając się w opisie z rzeczywistością, jak i nie kłamać mocno się rozmijając. Tak więc zarzucając kłamstwo zarzucasz chęć wprowadzenia odbiorcy w błąd.
Teraz o logice, wbrew pozorom w życiu codziennym nie posługujemy się klasyczną logiką, tylko rozmytą - w dużym uproszczeniu taką, która niektóre szarości uznaje za czerń a niektóre za biel. Tak można rozumieć i przejście GGT - od - ściśle po ostrzu, poprzez zaliczenie wszystkich nazwanych szczytów i przełęczy, do zaliczenia wybranych "dużych" szczytów i przełęczy. Tak też można rozróżniać samotnie i solo. W świecie wspinaczkowym solo to nie będąc przez nikogo innego asekurowanym, więc 2 osoby oddalone od siebie o kilka metrów mogą równocześnie robić przejścia solo tej samej drogi.
Teraz o niektórych szczegółach w moim prywatnym rozumieniu, przy towarzystwie na odcinkach turystycznych cały czas istnieje możliwość nazwania przejścia "solo" - w rozumieniu "nikt mnie nie asekurował" ale już nie "samotne". Przy asekuracji przez napotkany zespół, w moim rozumieniu, nie można nazwać przejścia solo - ALE tu wracamy do logiki rozmytej. Być może autor przejścia uznał tę szarość wciąż za biel, bo odcinek na którym był asekurowany uznał za łatwy/krótki i nie wart wspomnienia/ "a bez nich bym to przeżywcował".
Czemu o tym wszystkim piszę 1) - bo krótki, hasłowy opis zachęca do poszerzania granic stylu, tak jak PP został już "zjedzony" przez RP - tak widzę różnicę między - z założonymi składami a bez założonych. Trzeba podawać, przy przejściach o jakiejś wadze, wszystkie szczegóły.
Aby była jasność nie piszę tego jako głos w tej sprawie, piszę to bo to kolejna sprawa w której nie podano (jak rozumiem) ważnych detali.
Nie tak dawno było głośno o "powtórzeniu" drogi, gdzie powtarzający czynnie korzystał z liny, ale to zamieścił (film) i wszyscy mogli ocenić - w mojej opinii więc nie kłamał, mimo, że ja bym tego powtórzeniem drogi nie nazwał. Pojawiają się przejścia bardzo trudnych dróg, gdzie w bardzo łatwym odcinku ktoś zjechał na linie - i z jednej strony widać, że to nie mieści się w przejściu klasycznym z drugiej, że taka różnica jest bez znaczenia w kontekście całej drogi. Pojawiają się kontrowersje co do wejść na 8-tysięczniki, kto był na szczycie, kto skończył na bezpieczniejszym przedwierzchołku, kto mógł i nie mógł wiedzieć czy to właśnie tu. W mojej ocenie taka rewizja, czy/i ustalenie precyzyjnych zasad jest racjonalne, ważne przejścia powinny być dokumentowane filmowo, ale mimo to nie będziemy mogli w żaden sposób porównywać wyników nie osiąganych na arenach sportowych bo za chwilę (o ile już nie było) pojawią się podejrzenia i oskarżenia o doping.
czemu o tym piszę 2) bo mam mocne wrażenie, że obniżenie poziomu emocji, rezygnacja z "kłamania" i "gnojenia" na korzyść spokojnej, merytorycznej rozmowy przyniesie same pozytywne skutki (no może poza klikbajtem).
Pozdrowienia
Sz.