Bardzo bym chciał rozmawiać sensownie i o faktach. Jeśli Ty Janku gnojeniem nazywasz wskazywanie kłamstw (czego nie kwestionujesz), natomiast niczego złego nie zauważasz w programowym i metodycznym propagowaniu kłamstw, to po prostu odwracasz kota do góry ogonem. Zmieniasz znaczenie i sens nie tylko tego artykułu, ale całej dyskusji na ten temat. To jest jedna z metod degradowania tego co istotne, odwracania uwagi od sedna problemu. To ja mam być wariatem, który uwziął się na Bogu ducha winnego Wadima. Mało tego, jeszcze powinienem się tłumaczyć, dlaczego ‘napadam’ na kłamcę, dlaczego ‘gnoję’ „ikonę prawdomówności”.
Może jednak mówmy o faktach. Jeśli tak oburzające jest dla Ciebie to, że „po raz kolejny”, czyli po raz drugi od publikacji artykułu „Bój o Wielką Grań i jak go nie przegrać”, przywołuję godną potępienia postawę Twojego partnera, to spróbuj sobie to odnieś do skali promocji owego „solowego przejścia GGT” przez samego Wadima. Skala promocji owej „solówki”, jest na tyle wielka i tak mocno rozpowszechniona, że ani moje dwa artykuły, ani mój głos, nie zmienią poglądu znakomitej większości osób na to przejście. To co ja napisałem nie jest nawet procentem z tego, co zostało puszczone w świat i rozpropagowane jako „dokonanie” Wadima. Tak że zasięg moich artykułów, nie mówiąc o ilości osób, które w ogóle się z nimi zapoznały, a zasięg wystąpień Wadima, na festiwalach i w klubach, czy zasięg czasopism takich jak Góry czy Tatry, są tak odległe od siebie i tak nie przystają do siebie, że zbędne jest ich przyrównywanie . Nawet gdyby efekt mojej rzekomej krucjaty miał taki wymiar jak podejrzewasz, to nigdy nie zrówna się, ani nawet nie zbliży do tego co już zostało zrobione w kwestii uznania „solowego” przejścia GGT przez Wadima. I to nie ja ponoszę za to odpowiedzialność, tylko Twój kolega Wadim. Mój wpis pozostaje jedynie uzupełnieniem owego „wyczynu”, aby garstka jakiś tatrologów mogła kiedyś w przyszłości dotrzeć do sedna sprawy i zobaczyć rzeczy takimi jakimi one są.
Adam Śmiałkowski
[
tatry.przejscia.pl]