kali Napisał(a):
> Bezmyślne działanie doprowadza do wypadków.
Czasem tak, a kiedy indziej przed nimi chroni.
Są sytuacje, gdy nie ma czasu, możliwości, albo innych wystarczających zasobów, by móc pomyśleć.
Nie zdarzyło Ci się nigdy, że musiałeś wykonywać czynności okołowspinaczkowe pomimo tak znacznego wyczerpania fizycznego i psychicznego, że własny mózg zaczyna płatać figle?
Właśnie w takich sytuacjach wytrenowany odruch potrafi uratować życie, ale żeby go wytrenować, trzeba trenować. To tak, jak z zamykaniem drzwi na klucz lub wyłączaniem żelazka przy wychodzeniu z domu. Chyba zdarzyło Ci się, że wracałeś, żeby sprawdzić, czy te czynności wykonałeś (i to jest przejaw myślenia), po czym stwierdzałeś, że wbrew podejrzeniom o zapomnienie, drzwi były zamknięte a żelazko wyłączone (i to jest przejaw wytrenowanego odruchu).
Albo tak, jak z wiązaniem się do liny. Czy nie zdarzyło Ci się, że w trudnym miejscu drogi sprawdzałeś, czy się dobrze przywiązałeś? Czy zawsze wspinając się jesteś pewien, że się związałeś, i kojarzysz dokładnie moment, w którym to zrobiłeś?
Ja niestety nie. Tzn. zawsze okazuje się, że jestem dobrze związany, ale są sytuacje, w których to sprawdzam, bo okazuje się, że nie pamiętam na 100%, czy się przywiązałem. Przywiązanie się jest wytrenowanym odruchem. Węzeł na końcu też powinien nim być. Co oczywiście nie wyklucza w pełni świadomych odstępstw, ale nie na zasadzie, że w pewnych warunkach wiążemy węzeł a w innych (np. na ściance) nie - bo uzależnienie od warunków jest utrudnieniem na drodze do powstania "odruchu bezwarunkowego".