Nikogo nie uczę, to twój zawód ( cokolwiek to znaczy ) - zatem... Jak uczysz, tak inni mają!
Życie zapewne dopisze scenariusze - to jedno, co jest pewne. Analityków tych wydarzeń zapewne zabraknie.
Otóż, wiązanie węzła na końcu liny, spostrzegam jako SPECYFICZNĄ sztuczno-ścianową i polską skałkową procedurę szkoleniową. Procedura ta CAŁKOWICIE wygasa z chwilą:
szkolenia tatrzańskiego - również wielowyciągowego gdziekolwiek
świadomego uprawia wspinania górskiego letniego i zimowego
Dylemat węzła końca lina wówczas nie ISTNIEJE.
Węzeł na końcu liny - to DUPOKRYTKA ( sorry Wojtku ) stanu instruktorskiego, który dla pomnożenia przychodów podzielił - anglosaskim wzorcem - na "55" stopni szkoleń bardziej z myślą o wyssaniu pojemności rynku, niż wyszkolenia do uprawiania ŚMIAŁEGO" alpinizmu
Chłopaki - czytaj nowicjusze, przeszkoleni - nie wiążcie węzła na końcu liny,raczej myślcie samodzielnie i odpowiedzialnie. Ergo, dowiążcie się do partnera!!!