sz. Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Mało mnie obchodzi czy podnosisz swoje
> umiejetności wspinaczkowe czy nie.
Skoro Cię to nie obchodzi, to się nie wtrącaj.
> Stwierdzasz, że alternatywą dla "lichych
> umiejętności" jest wspinanie na własnej
> asekuracji - wg. mnie to bzdura.
Znam wielu wspinaczy u których wybór dyscypliny w ramach szeroko rozumianego wspinania podyktowany jest fizycznymi ograniczeniami. Gość z uszkodzoną ręką i niedowładem palców został świetnym alpinistą, bo mu to nie przeszkadza w trzymaniu dziabki. Kobieta o dość przeciętnych możliwościach klasycznych jest jednym z najlepszych na świecie hakomistrzów. Jest to też kwestia tego, co się lubi - ja np. lubię jeść, nie lubię biegać, a trening czysto wspinaczkowy nie wystarcza do zrzucenia masy. Poza tym lubię wciskać w skalne szczeliny metalowe kostki i przeciągać przez ucha kewlarowe sznurki, to mnie rajcuje tak jak innych dawanie ze szmaty.
> Szczególnie, że
> pod Krakowem lista ładnych dróg na własnej
> idzie w dziesiątki o ile nie w setki ;)
Nie wiem, co Ty nazywasz ładną drogą na własnej - z mojej obserwacji wynika, że im bliżej Krakowa tym takich dróg mniej. Na jurze północnej jest lepsza skała, więcej dobrze asekurowalnych rys i mniej ludzi, którzy je mimo tego obijają.
> Podniesienie swojego poziomu we wspinaniu
> sportowym z trudności V-VI do trudności VI.1 -
> VI.1+, a nawet więcej nie wymaga wielkiego
> wysiłku i nie zajmuje wiele czasu, a daje dużo
> szersze możliwości, również we wspinaniu
> "tradowym".
Cieszę się, że u Ciebie nie wymagało to wielkiego wysiłku, ale przyjmij do wiadomości, że nie dotyczy to wszystkich.
> Zachęcasz osobę wspinająca się weekendowo, od
> czasu do czasu lub początkującego wspinacza do
> rozpoczęcia "przygody" z tradem czyli: zakupu
> sprzętu i nauczenia się zakładania własnej
> asekuracji w wapieniu zamiast podniesienia swoich
> umiejętności sportowych w dużo prostszy
> sposób.
Jedno drugiemu nie przeczy, zresztą co Ci przeszkadza, że ja kogoś do czegoś zachęcam?