Księżniczko, a dlaczego napisałaś "słowniczek terminów giga lajskich" zamiast "gigalajskich"?
Poza tym, chciałbym zwrócić uwagę, że powiązanie nazwisk i pseudonimów książkowych z rzeczywistymi wcale nie musi być czytelne dla środowiska górołazów. Oprócz bariery środowiskowej jest jeszcze druga, pokoleniowa. Pozwolę sobie zacytować "peany" Andrzeja Z:
Niekoniecznie młodzi ludzie powinni znać historię wyłącznie z przesłodzonych, nieprawdziwych laurek, których nikomu nie chce się czytać bez ziewania...
Czy serio młodzi ludzie mogą traktować tę książkę jako lekcję historii? Skąd przeświadczenie, że prócz celowej zmiany nazwisk, autor nie zmienił też (świadomie) opisu niektórych faktów?