Nie mam traumy z tego powodu, że nie weszłam na tą czy inną górę. Lubię być w górach tak jak Ty.
Jeżdżę w góry od wielu wielu lat - ale w wyprawie na Tą górę - nie chodzi o to, żeby sobie posiedzieć w namiocie 2 m-ce za 150 tys zł, bo treking kosztuje wielokrotnie mniej. Też na trekingi jeżdżę, jak również na zwykłe spacery po górach, ferraty i inne wycieczki "turystyczne" - dla samej przyjemności bycia w górach.
Nie lubię natomiast i nie zgadzam się na to, żeby mnie oszukiwano czy nabijano w butelkę mówiąc kolokwialnie. I uważam, że z takim zdarzeniem tutaj mamy do czynienia.
Niezależnie od tego czy sprawa dotyczy nieuczciwego szewca, sprzedawcy czy przewodnika górskiego.
Chyba zgodzisz się ze mną, że nie jest w porządku jeśli wynajmujesz malarza a on maluje farbą dostarczoną przez ciebie swoją wlasną chałupę i uważa, że wszystko jest ok ... a farba była i tak nieładna i jeszcze wszem i wobec prezentuje tą swoją wymalowaną świeżo chałupę (patrz certyfikat z IV wejścia na Everest).
Ale nie o tym tutaj rozmawiamy - niejaka Sylwia , dziś już anonimowa "wcięła" się w ten wątek, który miał być w zamyśle na inny temat. Więc jej też odpisałam.
Wątek gdzie można zamieszczać "pseudo-psychologiczne" analizy mojej osoby - jest na forum także jak moze zauważyłeś - bo już tam ponad 700 postów jest zamieszczonych.
Odpowiedziałam Ci NA TEMAT - pytałeś o tamtą wyprawę - no to byłam na niej i wiem, jak było i Ci ze szczegółami odpisałam - iż nie uważam, że była źle zorganizowana.
Teraz znowu pytasz o moje psychiczne traumy. Jestem osobą jak najbardziej zrównoważoną Kolego i bardzo konsekwentną. Traumy nie mam. Już zeszłam z tego obozu i nawet śmieję się z dowcipów kolegów (ten Camp II - był rzeczywiście fajny ;)
Co dalej?
;)