Rosenkrantz - napisałeś
„Nie wiem, jakie doświadczenie miał Kukuczka i mało mnie to obchodzi. Jeśli mam być szczery, uważam jego eskapadę na everest za tak samo bezsensowną jak Iwony. Ale to oczywiście moje prywatne zdanie. Tak samo jak bezsensowne jest dla mnie udawanie przez dziesiątki tysięcy niedzielnych biegaczy, ze "przebiegli" maraton (choć byliby bardziej fair wobec siebie i innych, gdyby powiedzieli, że go przeczłapali. a nie przebiegli). Podobnie jest z tymi "niedzielnymi" zdobywcami everestu. Ale, powtarzam, to moje prywatne zdanie.”
Masz prawo do swojego zdania, wielu mierzi komercyjny tłum na Evereście, ale ten wątek jest o tym jaka powinna być najlepsza technika aklimatyzacji. Przykład młodego Kukuczki pokazuje, że odpowiednia aklimatyzacja pozwala wejść na Everest osobie, która na 8 tysiącach jest zupełnym nowicjuszem – jak widać da się. Ta wiedza chyba nie jest na tyle skomplikowana, żeby nie przyswoił jej taki wyga jak RP. Każdy lider powinien stosować model aklimatyzacji, który maksymalizuje szanse klientów na wejście.
„proces aklimatyzacji na Aconcagua i Ama Dablam był ze strony osoby prowadzącej czyli RP - przeprowadzony perfekcyjnie (przynajmniej w moim przypadku)” –co 6800-6900 to nie 8800.
„Jednak aklimatyzacji nie nauczysz się z książki, nie licz też na to, że pokaże ci, jak to robić przewodnik, lider, opiekun, szerpa, czy jeszcze ktoś inny. Musisz sie tego "nauczyć" sam, a proces uczenia jest dość bolesny (np. puchniesz jak bania, juz nie mówiąc o bólach głowy i tym podobnych przyjemnościach)” – prawda, proces aklimatyzacji trzeba przejść samemu, o ile wiem z własnych doświadczeń (nie na 8-tysięcznikach) i przeczytanych opinii z każdym kolejnym razem aklimatyzacja przebiega szybciej i mniej „boleśnie” – to organizm się uczy dostosowywać do wysokości. Rolą lidera jest tak zorganizować wyprawę, wyjścia do góry i zejścia, aby proces aklimatyzacji przebiegał możliwie jak najsprawniej i jednocześnie zapewnić odpowiednią regenerację przed wyjściem szczytowym.
Rosenkrantz napisałeś: „ Aconcagua ma "tylko" 6 960 m, ale ma specyficzne warunki tlenowe (roślinność w Andach kończy sie 2 tys.m nizej niz w Himalajach, więc jest tam "mniej" tlenu, dlatego niektórzy porównują warunki tlenowe na szczycie Aconcagua do warunkow na wysokim siedmiotysięczniku w Himalajach).” – dzięki za to zdanie, no urosłem w swoich oczach, więc tlenowo zdobyłem prawie himalajskie osiem tysięcy!! Wow!
Ale zaraz zaraz…. Skąd ty masz tą wiedzę o szczególnych warunkach tlenowych na Ance? W jakiej mądrej książce to wyczytałeś….? Bo mi się wydaje, że brak roślinności wynika z tamtejszego bardzo suchego klimatu – po stronie wschodniej tereny stepowe i półpustynne, po stronie zachodniej Andów zimny prąd oceaniczny który sprawia, że Klimat jest suchy, nie tak daleko przecież słynna pustynia Atacama. A w Nepalu jest klimat monsunowy… Oj Rosenkrantz, spało się na geografii, ale wtopa…..
„I nie wyskakuj mi tu znowu z mlodym Kukuczką, moze to jakis "nadczlowiek" (podobnie jak jego ojciec)?” – akurat Jerzy Kukuczka na początku swojej kariery zaliczył duży kryzys związany z aklimatyzacją, do czego się uczciwie przyznawał, i za co w środowisku uznawany był za niepewnego kandydata do wspinania w Himalajach.