Wiesz, twój sposób dyskutowania jest trochę dziwny, bo ty sobie ustawiasz dyskutanta pod jakąś swoją tezę i potem mu przypierdalasz. Ale ok. niech ci będzie. Po pierwsze, co ma do rzeczy, czy sie zarejestrowalem dla tego czy innego tematu? Czy tu jest jakaś cenzura na tym portalu, do kurwy nędzy? Już po juz po raz sto dwudziesty słyszę ten argument od "stałych bywalców", że dopiero przed chwilą się zarejestrowalem, a co to ma do rzeczy? To chyba dobrze, że zabierają głos w dyskusji ci, którzy sami w takich wyprawach komercyjnych (również z RP) uczestniczyli, bo wtedy ta dyskusja ma sens, a nie toczy się tylko w towarzystwie stałych bywalców, nie uważasz?
Nie wiem, jakie doświadczenie miał Kukuczka i mało mnie to obchodzi. Jeśli mam być szczery, uważam jego eskapadę na everest za tak samo bezsensowną jak Iwony. Ale to oczywiście moje prywatne zdanie. Tak samo jak bezsensowne jest dla mnie udawanie przez dziesiątki tysięcy niedzielnych biegaczy, ze "przebiegli" maraton (choć byliby bardziej fair wobec siebie i innych, gdyby powiedzieli, że go przeczłapali. a nie przebiegli). Podobnie jest z tymi "niedzielnymi" zdobywcami everestu. Ale, powtarzam, to moje prywatne zdanie.
Uważałem i uważam, że otwieranie na tym formu nardzo fachowego wątku - aklimatyzacji - jest kompletnie bez sensu, bo co tu madrego mogą powiedzieć ludzie o niewielkim doświadczeniu wysokościowym? Sam byłem na 4 wyprawach (Island Peak, Aconcagua, Ama Dablam, Cho Oyu) i na każdej z nich aklimatyzacja przebiegała całkowicie odmiennie. Jeśli pytasz mnie o moje osobiste doświadczenia, to proces aklimatyzacji na Aconcagua i Ama Dablam był ze strony osoby prowadzącej czyli RP - przeprowadzony perfekcyjnie (przynajmniej w moim przypadku). Zreszta również Iwona przyznaje, że jesli chcesz mieć dużą szansę, a właściwie pewność wejścia na Ama Dablam, wybór Patagonii jest oczywisty (dodałbym, ze również w przypadku Aconcagua jest tak samo; success rate tej agencji w obu tych przypadkach jest bliski 100%). Jedno co moge powiedzieć, (nie jest to zapewne nic specjalnie mądrego ani odkrywczego), że jeśli wchodzisz w strefę 7,5 tys.m, to jeśli coś jest pochrzanione z aklimatyzacją, masz niewielkie szanse. Jednak aklimatyzacji nie nauczysz się z książki, nie licz też na to, że pokaże ci, jak to robić przewodnik, lider, opiekun, szerpa, czy jeszcze ktoś inny. Musisz sie tego "nauczyć" sam, a proces uczenia jest dość bolesny (np. puchniesz jak bania, juz nie mówiąc o bólach głowy i tym podobnych przyjemnościach).
Schemat Aconcagua - Cho Oyu (lub GII) - Everest nie jest niczym odkrywczym. Aconcagua ma "tylko" 6 960 m, ale ma specyficzne warunki tlenowe (roślinność w Andach kończy sie 2 tys.m nizej niz w Himalajach, więc jest tam "mniej" tlenu, dlatego niektórzy porównują warunki tlenowe na szczycie Aconcagua do warunkow na wysokim siedmiotysięczniku w Himalajach). Następnie niski ośmiotysięcznik, aby sprawdzić zdolności adaptacyjne organizmu do przebywania w "strefie śmierci" (pow.7,5 tys.m). Potem, jesli wszystko zagra, Everest. Inne schematy kończa się zazwyczaj jak w przypadku Iwony - czyli bolesnym stłuczeniem tyłka. I nie wyskakuj mi tu znowu z mlodym Kukuczką, moze to jakis "nadczlowiek" (podobnie jak jego ojciec)?
Sugestia, że otrzymałem coś od RP do rozpowszechniania, jest mniej więcej na poziomie kloaki (albo propagandy z czasów komuny, gdzie jak ktoś miał inne zdanie od oponenta, czyli od milościwie panujacej partii, to oczywiście robil to "na zlecenie" amerykańskich imperialistów i to w dodatku za judaszowe srebrniki). Czyżbyś brał lekcje w tamtej szkole? (ale niech ci bedzie, przyznaje sie, masz racje, RP kazał mi to rozpowszechniać na forum, wlaśnie dostalem od niego przelew z Pakistanu w wysokości 995,81 zł - mam nadzieję, że mnie nie podkablujesz do skarbówki, chociaż, jesli jesteś ze szkoly pzpr, to kto cie tam wie?).
Pozdrawiam
Marcin Oblicki
(mam nadzieję, że tez się nie przedstawisz, chyba się nie boisz?)