krzys1, napisałes
"Byłeś, czy z kolorowego tygodnika "Pani Domu" się dowiedziałeś, że góra jest równie łatwa jak Nosal? Ja nie byłem i raczej nie będę, bo wolę się wspinać, niż chodzić po górach, ale znam relacje paru twardych ludzi, że nie jest to kaszka z mleczkiem"
nie pisałem do Ciebie czy Anca trudna czy łatwa ale w temacie teorii wywodzących z kształtu ziemi informacje o innym ciśnieniu/zawartość tlenu na Ance w porównaniu do tej samej wysokości w Himalajach i rzekomej ilości tlenu (ciśnieniu) na Ance odpowiadającej wysokim 7-tysięcznikom.
Takie teorie są nie tylko szkodliwe ale i bałamutne - ktoś mógłby, po zdobyciu Aconcaguy, pomyśleć, że zaaklimatyzował się do himalajskiego prawie 8.000 wobec czego do Everestu został mu jeden krok do góry. Jeśli teoria byłaby prawdziwa (bo Anca dalej od równika niż Everest, itd) to jakie wysokości "tlenowo" prezentowałyby Mt Vinson albo Denali...?
Zamiast grzecznie wycofać się z wydumanej, wyssanej z palca teorii, podbijasz bębenek, zmieniając temat że "Pani Domu" i znasz takich twardzieli co byli.
Ale skoro już poruszyłeś temat - akurat byłem na Ance, drogą Falso Polaco (przez Plaza Argentina). Zajeło mi to wszystkiego 14 dni (od wyjścia z Penitentes - czyli cywilzacji z międzynarodową drogą do Chile - do powrotu) - z czego 3 dni to "karawana" w góre do bazy, 1,5 karawana z bazy w dół oraz 2 dni przeczekiwania złej pogody w obozie drugim. Wyjazd zorganizowałem samodzielnie, przez cały czas samemu nosiłem swój namiot, żarcie i wszystko. Gdyby nie opady śniegu i silny wiatr dałbym rade w 11-12 dni. Idąc od strony Plaza de Mulas można dodatkowo oszczędzić 2 dni bo karawana krótsza (ale wtedy znowu konieczna szybsza aklimatyzacja). Poza wynajęciem mułów w miejscowej agencji na drogę do góry, nie korzystałem z żadnych agencji, przewodników czy liderów - tak też polecałbym zdobywać tę górę innym.
To była dla mnie przygoda, namęczyłem się. Ale czy było bardzo trudno i czy jestem szczególnym twardzielem....?
Na tych wysokościach mam porównanie jedynie z inną "bałuchą" - Pikiem Lenina uważany za łatwy siedmiotysięcznik - i uważam Ance za górę prostszą - ze względu na znikomą ilość lodowców, faktyczny brak problemu szczelin, troche wyższe temperatury oraz mniejsze opady śniegu.