A czy mogę mieć taką nieśmiałą prośbę - aby dyskusję na temat mojej psychiki i zamiłowania do tybetańskich paciorków przenieść do wątku głównego?
O"wyciszeniu" i moich przemyśleniach oraz wrażeniach osobistych i przeżyciach wewnętrzynych - nie informowałam ogółu - dlaczego to już odpowiedziałam Sylwi w wątku głównym. Nie mam konta na naszej klasie ani innych tego typu stronach. Nie uważam Big Brathera za fajny program.
A tutaj jest o czymś innym. O czymś ważnym. I chcę żeby to przeczytały osoby, które mają na ten temat pojęcie. Dlatego o tym napisałam.
I jeszcze raz przypominam: na szczyt w wyprawie Patagoni - nie weszła nie tylko Iwona czyli ja.
Nie wszedł nikt z klientów.
I nadal uważam, że na Ama Dablam - w której to wyprawie wszyscy w czwórkę braliśmy udział -
Ryszard zorganizował wyprawę może nie bezbłędnie, ale nie było tam błędów rażących.
Nie jest istotne czy ja weszłam czy nie weszłam. Nie interesuje mnie jaki RP ma charakter - bo wszak nie był, nie jest ani nie będzie moim kolegą czy przyjacielem - interesowało mnie - powiem nas - jakim jest fachowcem i uznaliśmy, że jest fachowcem dobrym, wobec tego powierzyliśmy mu nasze życie, marzenia i pieniądze. Dlaczego na tej wyprawie zupełnie nie podołał zadaniom, które stoją przed przewodnikiem/liderem/organizatorem - właśnie sobie wyjaśniamy. Czy robimy to w cztery oczy czy publicznie - to nasza sprawa.
Po Amie polecałam nawet wyjazd na tą górę z Ryszardem innym swoim kolegom i koleżankom - mogą potwierdzić (Jana, Małgosia) ponieważ uważałam , że był zorganizowany w sposób rzetelny i fachowy.
I nie zmieniłam swojego zdania o tej wyprawie. Pewnie na Ama Dablam jeśli ktoś chce jechać z polską firmą i tam wejść - to największe szanse ma z Ryszardem PAwłowskim (stety czy niestety)
Jest takie fajne powiedzonko góralskie: jest prawda, tyż prawda i gówno prawda...
Prawda ma to do siebie, że pozostaje niezmienna - a owa ostatnia prawda wygląda tak: raz pogoda była piękna, raz była wichura... byłam chora - ale nikt oprócz zainteresowanych tego nie potwierdza... gdzieś się zgubiłam tam na górze, Szerpa mnie oszukał, jestem agentem konkurencji.... czego jeszcze się dowiem - jak już przedstawię zaświadczenie lekarskie, że nie jestem chora na żadne zatoki ani inne cholerstwo?
W każdym razie proszę raz jeszcze: przenieście dywagacje na temat mojej konstrukcji psychicznej itp -do wątku głównego. Tutaj chciałam o czymś innym i także o innych uczestnikach wyprawy - z których np Maciej - na początku nie mający żadnych kłopotów z wysokością czy kondycją - na końcu nie mógł ruszyć w ogóle z ABC w górę...
Iwona