wube Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Witam,
>
> Chciałbym uporządkować kilka faktów, o
> których piszesz, a których byłem statystą i
> pośrednio mnie dotyczą.
> Sam musiałem zastanowić się przez chwilę,
> żeby to wszystko odtworzyć. Doskonale wiec
> rozumiem, że to i owo po dwóch latach wylatuje z
> pamięci i nie stawiam tu żadnych personalnych
> zarzutów.
>
> Jak to zapamietałem?
>
> Jodłosz: "Przemek twierdzi, że w czasie gdy on
> obijał swoje projekty - drogi na lewo i na prawo
> od Żelaznego Karła (w sumie 5 r + 2 st),
> kursanci mieli cały czas zajęcie - rozumiem, że
> we dwójkę wisieli w linii jednej drogi i przez
> pół dnia wkleili 3 ringi na Zelaznym Karle?"
>
> Tymczasem Stefan stwierdza w jednym z mejli (
> [
www.pza.org.pl] ) :
>
> "projekt, który wyszukałem, oczyściłem,
> wyznaczyłem miejsca pod ringi i je następnie
> wkleiłem, nie zaniedbując przy
> tym swoich obowiązków jako instruktora na kursie
> ekiperskim (obaj moi bardzo dobrzy zresztą
> kusanci mieli cały czas zajęcie - z niczego ich
> nie wyręczałem)."
>
> i tak faktycznie było: Paweł Woźniak wiercił i
> wklejał na lewym projekcie (ringi+stan), ja na
> "Żelaznym..." (ringi+stan) i wierciłem prawy
> projekt (wszystkie ringi, stan wspólny z
> "Żelaznym..."). Stefan faktycznie wkleił
> wszystkie ringi na prawym projekcie.
> Praca na Brzuchatej nie zajeła nam "pół dnia",
> tylko ok. 2 godzin.
OK, Wojtku - tak właśnie przypuszczałem - moje pytanie retoryczne
"rozumiem, że we dwójkę wisieli w linii jednej drogi i przez
pół dnia wkleili 3 ringi na Zelaznym Karle?"
miało właśnie pokazać, że nie jest prawdą, że Stefan "oczyścił, wyznaczył miejsca pod ringi i je następnie
wkleił"
na tych drogach - ale w dużym stopniu dokonaliście tego Wy, kursanci - czyli zatrudnił Was do pracy na swoich drogach!
Wcześniej tego dnia
> pracowaliśmy na Lotnikach
Pamiętam - niestety właśnie na tej drodze trzeba było dokonywać poprawek, co nie obciąża Was oczywiście w żadnym stopniu - tylko instruktora.
> Jodłosz: "Drugiego dnia Przemek z kursantami
> udał się na Płetwę (10 r + 3 st)"
>
> Pamiętam, że wszystkie omawiane skały (Lotniki,
> Brzuchata, Płetwa) ubezpieczaliśmy w jeden
> dzień (sobota).
Skoro tak mówisz - to pewnie tak było. Też po 2 latach mogę nie pamietać, kto dokładnie którą drogę ubezpiczał. Przypomnisz, gdzie pracowaliście w niedzielę?
>
> I zakresem naszych prac na kursie poniekąd
> wiąże sie moja uwaga do dossier "Cassus
> Stefana":
> Czując, że wypadałoby zrobić coś więcej w
> Kobyle pracowaliśmy na Kuli (ja i Paweł
> Woźniak) z Grześkiem Rettingerem. Myslę, zatem,
> że kursanci Stefana byli jednymi z niewielu
> (jeśli nie jedynymi-ale nie chcę nikomu czynić
> ujmy) absolwentów tego kursu którzy pracowali z
> Grześkiem w Kobyle po zakończeniu kursu.
> Oczywiście, w porównaniu z nakładem pracy
> Grzegorza nasze działania są niemal pomijalne,
> nie mnie też oceniać dlaczego "ekiperzy
> krakowscy" nie podejmowali współpracy w
> reekipacji Kobyły, ale z MOJEGO punktu widzenia
> stwierdzenie z dossier, a cytowane poniżej, nieco
> przeinacza fakty.
> [
www.pza.org.pl]
>
> "Dodatkowo w wyniku prowadzenia przez Stefana
> akcji szkalowania KWSk i zniechęcania do dalszej
> pracy ekiperów krakowskich, już po odbyciu kursu
> ekiperskiego, zakończenie prac reekipacyjnych w
> Dolinie Kobylańskiej zostało wykonane
> praktycznie rękami jednego ekipera – Grzegorza
> Rettingera"
>
Wojtek, doceniam Waszą pomoc w Kobylanach - Grześkowi pomagał jeszcze Andrzej Forma i chyba jeszcze kilka innych osób (w tej chwili nie pamiętam kto - przepraszam), 2 dni na wiosnę pomagałem ja - ale de facto prawie całą pracę wykonał Grzesiek. Nasza pomoc - to ułamek jego pracy. A faktem jest, że w międzyczasie w innych rejonach podkrakowskich trwała ożywiona praca ekiperska. No i trudno - nikogo nie można zmusić obijania tego czy innego miejsca.
pozdrawiam
Miłosz