chciałbym uzyskać wyjaśnienie jak
> Przemek Rostek wykazał się "popisem
> lekceważenia woli donatora" w trakcie akcji
> obijania dol. Kobylańskiej ze środków
> uzyskanych od IBM.
Szukasz dziury w całym? Pieniądze przekazała firma IBM dla Fundacji Kukuczki w formie dotacji celowej na ubezpieczenie Doliny Kobylańskiej - bo jak słusznie zauważyłeś, Nasze Skały nie posiadają osobowości prawnej - natomiast jednym z dwóch głównych organizatorów akcji jest FK (drugim jest PZA). Natomiast, podobnie jak np. w Tatrach Bez Młotka, o sposobie wydawania pieniędzy dedykowanych Naszym Skałom decyduje Rada NS.
W przypadku Doliny Kobylańskiej organizatorami akcji ubezpieczania były Nasze Skały i Komisja Wsp. Skalnej PZA. Budżet akcji pochodził ze środków przekazanych przez IBM (20 tys.), z budżetu KWSk i z budżetu NS (poza kwotą 20 tys.). Założenia akcji były takie, żeby wyposażyć wszystkie drogi w dolinie w nową asekurację. Jednak zdając sobie sprawę z tego, że na wszystko może nie wystarczyć pieniędzy/czasu przygotowaliśmy jesienią 2008 r. (Mariusz Biedrzycki i ja, przy pomocy Grześka Rettingera, niejako gospodarza rejonu) listę dróg do ubezpieczenia wg priorytetów ze wstępnym oszacowaniem liczby ringów i stanowisk. Podstawowym kryterium była potencjalna atrakcyjność skał. Ta lista stanowiła podstawę do dalszych działań w Dol. Kobylańskiej.
Pierwszym etapem akcji był kurs ekiperski PZA zorganizowany w październiku 2008 r. Z tego co pamiętam, nie było Cię wtedy w Kobylanach, zatem swoją wiedzę o tym kursie czerpiesz z relacji Przemka.
Nie wiem, na ile Przemek przybliżył Ci szczegół tego kursu. Przemek często wraca do tego w swoich pismach - chętnie zatem przedstawię, jak sytuacja wyglądała z naszej strony (KWSk PZA). Na dwudniowym kursie przeszkolono 15 osób (lista na stronie PZA). Kadrę stanowili: Mikser, jako szef kursu, oraz Grzesiek Rettinger, Jacek Trzemżalski i Przemek Rostek. Instruktorzy pracowali za wynagrodzeniem - to ważne! W trakcie kursu wklejono ok. 250 ringów i ponad 40 stanowisk.
Spór z Przemkiem dotyczy dróg na Brzuchatej Turniczce i Płetwie. Tych skałek nie było na liście priorytetów. Płetwa była skałką do ubezpieczenia w drugiej kolejności, a Brzuchata - w trzeciej. Kurs miał się odbywać na Lotnikach, Pochyłej, Szerokiej i Jastrzębiej Turni. Obijanie tych skał na kursie miało sens - było tam dużo dróg obok siebie i potencjalnie sporo ringów do wklejenia - w przeciwieństwie np. do 8-metrowej Płetwy i 6-metrowej Brzuchatej.
Problemy zaczęły się wtedy, kiedy Przemek obił z kursantami drogę Pierwszy Filarek Wprost. Okazało się jednak, że Pierwszy Filarek Wprost jest źle obity i żeby dało się po nim bezpiecznie wspinać, nalezy zmienić rozmieszczenie ringów! Przemek jednak zlekceważył uwagi kolegów z kadry kursu i udał się ze swoimi podopiecznymi na Brzuchatą obijać swoje projekty. Przemek twierdzi, że w czasie gdy on obijał swoje projekty - drogi na lewo i na prawo od Żelaznego Karła (w sumie 5 r + 2 st), kursanci mieli cały czas zajęcie - rozumiem, że we dwójkę wisieli w linii jednej drogi i przez pół dnia wkleili 3 ringi na Zelaznym Karle? Drugiego dnia Przemek z kursantami udał się na Płetwę (10 r + 3 st) - i wbrew temu, co twierdzi, nie miał na to zgody kierownika kursu. Każdy z instruktórów ze swoim zepsołem w trakcie zajęć osadził ponad 70 ringów, Przemek - mniej niż połowę z tego. Naszym zdaniem nie na tym polega rzetelne wykonywanie obowiązków instruktora.
Wieczorem pierwszego dnia ustaliliśmy, że projekty ubezpieczone na kursie (poza dwoma drogami na Brzuchatej także dwie drogi na Lotnikach i jedna na Pochyłej oraz drogi wędkowe) nie będą prywatnymi projektami (wszystkie te drogi to linie łatwe i średnio trudne, od IV do VI.2+), a w miejscu autora figurować będzie "kurs ekiperski PZA". Zgodziła się na to kadra kursu, wyłaczając Przemka.
Przemek zaprzecza takim ustaleniom, dowodząc, że w sprzeczności z nimi jest fakt, że "[MJ] namawiał mnie bym poszedł i wkleił ringi na moim, od dawna czyszczonym projekcie na Wilekiej Wroniej Baszcie, przy którym pomagał mi w czyszczeniu 2 lub 3 dni (na 8 jakie mnie on kosztował)". NIestety jest to typowe dla Przemka przeinaczanie faktów. Po pierwsze projekt na Wroniej (Kontrabanda) oraz sąsiednia linia Zielone Świątki (odnowienie starej drogi z nowymi wariantami) to były nasze wspólne realizacje, na których spędziliśmy RAZEM co najmniej 6 dni. Zaproponowałem, żeby na kursie ubezpieczyć te linie - bo to 16 ringów do wklejenia z jednego zjazdu, w sam raz na kurs. I specjalnie nie zależało mi na ich autorstwie - równie dobrze "autorem" mógł być kurs PZA. Przemek odmówił - do czego oczywiście miał prawo - i tematu Wroniej nie było. Przemek lansuje tezę, że jestem pazerny na swoje nowe drogi - co akurat jest dość śmieszne w jego ustach.. akurat w latach 2007-09 miałem dużo więcej wolnego czasu w okresie jesienno-zimowo-wiosennym i mogłem jeździć więcej w teren. Dużo jeździłem z Przemkiem, ale także sporo z JAckiem Trzemżalskim, trochę z Grześkiem Rettingerem, pomagając im w pracach ekiperskich, często zresztą w towarzystwie innych wspinaczy. Są drogi, na których dużo pracowałem - a nie jestem ich współautorem, są też takie - na których pomagałem mniej, a autorzy zaoferowali mi współrealizację. Nie ma to dla mnie większego znaczenia - ważne, że powstają nowe drogi. Natomiast ze strony Przemka przydałoby się więcej uczciwości - w końcu razem przepracowaliśmy w skałach naprawdę sporo i mimo, że często się spieraliśmy, to generalnie to był fajnie i pożytecznie spędzony czas.
Następnego dnia po kursie w towarzystwie m.in. Grześka Rettingera i Rafała Nowaka udaliśmy się do Doliny w celu przewspinania nowoobitych dróg, przeczyszczenia częsci z nich z kruszyzny, posprzątania ew. śmieci zostawionych na kursie. Poprowadzilśmy wtedy kilkanascie dróg, w tym nowości. Wspinalismy się także po drogach na Brzuchatej. Zgodnie z ustaleniami, informacje o nowych drogach ubezpieczonych na kursie zostały opublikowane w następującej formie (przykłady, całośc na stronie PZA i wspinanie.pl):
Pustków Żurawski VI.1+6 ringów + stan, nowa droga, kurs ekiperski PZA
Przez Żółte Plamy V, 6 ringów + stan, nowe obicie, kurs ekiperski PZA
Przemek jednak rozpętał aferę, rozpowiadając w skałach i koroniarskiej piwnicy, jak to razem z Grześkiem Rettingerem zgwałcilismy mu dawno wypatrzony i czyszczony projekt. Zapomniał jednak dodać, że na kursie ekiperskim był w pracy, za którą otrzymał wynagrodzenie. Jeżeli zależało mu na tych drogach - mógł tam pojechać w swoim wolnym czasie, a nie wykorzystywać czas (a być może także pracę) kursantów na swoje prywatne realizacje. Z dużym prawdopodobieństwem, na te drogi Przemek otrzymałby ringi, gdyby np. zechciało mu się pomóc przy wymianie asekuracji na innych drogach w Kobylanach.
I tyle o wątku kobylańskim
pozdrawiam
Miłosz Jodłowski