orangut Napisał(a):
> Zejście na prusach po obciążonej linie
> wykonalne/sprawdzone ale co dalej?
>
> Metoda podana przez TomX wydaje się dobra choć
> ryzykowna, pozostaje problem zwiększenia tarcia w
> systemie do kontrolowanego zjazdu.
Zabieranie w góry przyrządu, który nie zapewnia wystarczającego tarcia by utrzymać linę przy zjeździe dwóch osób, to wg mnie głupota. Lepiej tak dobrać przyrząd, żeby zarówno asekuracja była odpowiednio dynamiczna, jak i zjazdy bezpieczne.
Ale jeśli już teoretyzujemy, to przeczytaj mój poprzedni post, pkt. b.
Albo jeszcze inaczej (c):
Po doprusikowaniu poniżej partnera wieszam się w linie na swoim przyrządzie jakieś pół metra poniżej poziomu partnera, po czym łączę swój łącznik uprzęży z jego łącznikiem taśmą o długości trochę ponad pół metra (taśma ma być początkowo luźna). Potem przecinam lub jakoś inaczej usuwam prusik partnera (to może być duży problem bez noża - cała dodatkowa operacja odciążająca ten prus), ale partner nie spada, bo własnym ciężarem obciążam linę pod jego przyrządem. Zaczynam zjeżdżać aż taśma między uprzężami zostanie napięta, dzięki czemu odcinek liny między mną a partnerem stanie się na tyle luźny, że również partner zacznie jechać w dół - w ten sposób kontynuujemy wspólny zjazd uważając, by partner się nie obijał o skały. Kluczowe jest posiadanie własnego prusika poniżej własnego przyrządu (tzw przyrząd górny), na wypadek błędu polegającego na odciążeniu dolnej części liny (np. gdy stanę nogami na półce skalnej).
Jak już pisałem, z mojego puktu widzenia jest to czysta teoria - bo na odpowiednio dobranym przyrządzie da się zjechać nawet z dwoma Starostami po bokach (tak myślę - nie praktykowałem).
Dzięki nauce wylatujemy w kosmos,
dzięki religii wlatujemy w budynki.