Andrzeju,
By zakończyć wątek obrazy, przyjmij moje przeprosiny i zakończmy tę sprawę. Uczciwie mówię, że nie uważam, by powiedzenie "danie dupy" na określenie czyjegoś zachowania, które uważa się za błąd, było obraźliwe. Dotyczy to zachowania, a nie osoby. Równie dobrze mógłbyś się walnąć młotkiem z palec, i też bym tak powiedział, gdybym stał obok. Ewentualnie, można by powiedzieć, że to mało eleganckie, ale sądziłem, że w środowisku wspinaczkowym niekoniecznie panują salonowe zwyczaje.
Tak więc nie przepraszam ze skruchą. Ale może mamy różną wrażliwość semantyczną, moją intencją nie było obrażać, tak więc - przepraszam na zasadzie "szkoda, że tak wyszło".
Co do liny i kompetencji. Akurat wspinanie na wędkę jest czymś na tyle prostym i powszechnym, że wydaje mi się, że mam doświadczenie wystarczająco duże, by się tu wypowiedzieć. Byłem kiedyś uczestnikiem wykładu przeprowadzanego m. in. przez uczestnika naszej dyskusji, specjalisty od kryterium bycia intelektualistą.
Pamiętam, że wyróżniał on trzy okresy w życiu wspinacza. Najgorszy był ten pierwszy - mało wiedzy i doświadczenia, młodość i skłonność do kozaczenia, drugi względnie bezpieczny, a trzeci znów gorszy, bo wtedy olbrzymia rutyna i doświadczenie czasem powoduje, że podejmujemy decyzje niepotrzebnie ryzykowane, ufni w swoją wiedzę.
A jakże, jestem teraz złośliwy, ale cóż, sądzę, że ja jestem w tym drugim okresie, w każdym razie pod kątem sprzętowym - wliczając tu swoje doświadczenie "na linach". Tyle tytułem usprawiedliwienia swojego mędrkowania.