AndrzejZ Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> To nie jest dobry argument - to tak jakby na
> czyjąś ewidentna uwagę, że "piłka nożna w
> Polsce nie najlepiej stoi" zapytać jej autora "A
> czy Ty grasz lepiej?"... Argument raczej bez
> sensu. Nie trzeba być piłkarzem, żeby pewne
> rzeczy widzieć i mieć trafną opinię.
Ma sens o ile dotyczy autora wielokrotnych krytycznych opinii
mających udowodnić tezę "bo u nas w Hameryce...", który się
wypowiada tonem eksperta. Jakoś przejścia tego eksperta nie
są mi znane, zarówno przed emigracją, jak i po. Jego słowa
przypominają mi słowa znanego w każdej rodzinie wujka "jak Ci
szmaciarze grają, nawet piłki kopnąć jeden z drugim nie potrafi."
Wygłoszone pomiędzy kolejnymi łykami piwa.
Ponadto Jerry przeoczył wiele przejść, które zostały odnotowane
przez zachodnią prasę. Ale nie pasują one do jego tezy.
> Przyczyna jest zarówno w tym, że powstały nowe
> formy aktywności "para-alpinistycznej" i stąd
> naturalny odpływ adeptów, jak i w tym, że jest
> to działalność bardzoej w zgodzie ze
> wspólczesnymi tendencjami cywilizacyjnymi. System
> promuje szybkie i wymierne efekty. Jest liczba, to
> jest konkret i jest publiczność (zawody) co
> przyciaga sponsorów i daje szansę "pogłaskania
> ego" adepta.
Zgadzam się w zupełności. Obecnie mniej jest pasjonatów "ścieżki
góry". Aby zostać wybitnym wspinaczem trzeba poświęcić o wiele
więcej niż na Zachodzie. Życie osobiste, zawodowe itd.
Zgodzisz się z tym, że Polska to trudny kraj do życia, szczególnie
dla kogoś kto decyduje się na alpinizm eksploracyjny?
Uważam, że talentem nasza czołówka nie ustępuje takim na przykład
Słoweńcom. Tylko, że tu powrót do życia i zarabianie na chleb
Rynek sponsorski niemalże nie istnieje. Nasz eksportowy w latach
90-tych Dream Team dokonaniami w wielkich ścianach wytyczał
drogi, po których na Zachodzie mieliby tyle ofert, że nie musieliby
się martwić nie tylko o finansowe zamknięcie wyprawy, ale także
o to co po powrocie.
Sensowna wyprawa to nie tylko około dwóch miesięcy tam, ale również
kilka tygodni przygotowań i drugie tyle rozliczeń, pisania sprawozdań,
praca nad materiałem zdjęciowym i tekstami. To czas, kiedy się nie zarabia.
Wiem o tym doskonale, bo sam to przerobiłem.
To tyle w kwestii porównań.
Dlatego podziwiam tych najaktywniejszych, takich jak Dawid, Eliza,
Król, Sokołowski, Ciesielski, ekipa krakowska: Depta, Głuszek, Sztaba,
Kozub i wielu innych, których znam i wiem z jakimi borykają się problemami.
Wyprawa w naszych, polskich warunkach to nie tylko pasja, ale także cała
masa wyrzeczeń, o które wspinaczom z zachodu nie przychodzą do głowy.
Tak jak nie przychodzą do głowy naszego naczelnego komentatora zza
wielkiej kałuzy.
Pozdrawiam
Bodziu