"Ja sam jestem super niedzielnym wspinaczem który 18 lat skończył już dość dawno temu, o niewielkich możliwościach i umiejętnościach i sytuacji nie zmienię, choć może i chciałbym. Ale może są ode mnie lepsi, sprawniejsi, młodsi o wyższych aspiracjach? "
Jak są chęci to połowa już sukcesu ;) jeśli jednak wychodzisz z założenia, że jest źle, ale "niech to inni zmieniają, bo ja już nie mam jak" to nie dziw się, że to wszystko tak leży i kwiczy. Pewnie nie tylko Ty masz takie podejście do tematu ;)
Ale mam dla Ciebie pocieszającą wiadomość - gdzieś tam w narodzie ten fakt też został zaobserwowany i mimo różnych przeszkód chętnych na poprawę sytuacji spotkałam i mam wielką nadzieję, że im się uda.
"A może się mylę i wszystko gra, eksploracja jest taka jak trzeba, ludzie się wspinają "porządnie", robią drogi o charakterze "wyczynu", tylko jestem ślepy albo bezsensownie się produkuję?"
Sądzę, że i takie osoby się teraz zdarzają (niestety, tylko "zdarzają") nie mniej - nie mówi się o nich głośno, więc jest wrażenie jakoby ich nie było.
A co do chłopców twierdzących, że nie ma już gdzie co porobić - jest taki ładny album "Na szczytach Alp", który zawiera zdjęcia ponad 100 szczytów (można sobie poszukać "góry marzeń" ;) ) - czy naprawdę myślicie, że każda z nich została zdobyta z każdej możliwej strony, każdą możliwą ścianą?
pozdrawiam