Problem w tym, ze to kosztowna sprawa, a to oznacza sponsorow. Do tych przemawia cyfra=trudnosc, lub cyfra=wysokosc.
Te pierwsza latwiej generowac w juz "oswojonym" terenie. Te druga realizuje sie takze powtorzeniami drog w wyscigu o korone np.
Eksploracja nie budzi szacunku srodowiska, ktore krzyknie: szacun! dla kolejnego 9a po kutej rucie, lub zatopowania Everesta, bo sa to trudnosci, ktore znamy i co zrozumiale - doceniamy. Tymczasem przejsc na poziomie 9a i wyzej, padaja rocznie setki. Na osmiotysieczniki sa zapisy,reglamentacja i kolejki.
A co z eksploracja? Kicha. Wielka sciana, wielka niewiadoma, a cyfra moze wyjsc z tego "zadna" i to po niewspolmiernie ciezkiej walce. Kaszlak wyszydzany za marne VII+, Kudlaty, kiedy pojechal z zacieciem eksploracyjnym do Australii, wysmiewany, ze sobie wycieczke zrobil.
Jeden Szalony jest konsekwentny - to cyfra jest jego motorem, a reszta esy floresy, ale ostatecznie przez pryzmat cyfry.
To sie hipokryzja nazywa chyba?
pozdr
astrodog